Polska premiera elektrycznego modelu Nissan Ariya miała miejsce w Kołobrzegu w hotelu Shuum. Urokliwe okolice nadbałtyckiego miasta były okazją, aby sprawdzić zasięg, osiągi i to wszystko, co ma do zaoferowania swoim nabywcom nowy „elektryk” Nissana.
Nissan to jedna z najbardziej doświadczonych firm samochodowych w dziedzinie aut elektrycznych. Przez ostatnie 12 lat na drogi wyjechało ponad 600 tysięcy egzemplarzy elektrycznego Nissan Leafa, a zebrane informacje na ich temat pozwoliły zdobyć wiedzę niezbędną do efektywnej elektryfikacji gamy pozostałych modeli. W 2022 roku 5 aut Nissana poddano elektryfikacji, a pozostałe modele czeka to w 2023 roku. Choć elektryfikacja zakłada wprowadzanie nie tylko elektryków, ale i hybryd, to już w 2030 roku wszystkie oferowana w sprzedaży Nissany będą wyłącznie elektryczne. Najnowszym autem na prąd od Nissana jest Ariya i to z nim japoński koncern wiąże ogromne nadzieje w kontekście swojej przyszłości. Nasz pierwszy kontakt z tym samochodem był pozytywny, ale chyba za krótki, aby dostrzec w nim coś przełomowego czy innowacyjnego. Z resztą to się tyczy większości modeli na prąd dostępnych obecnie na rynku. Auto bardzo poprawne, o zrównoważonych cechach. Ale stylem jazdy przypominające konkurencyjnego modele elektryczne. Chociaż to w sumie może być też zaletą.
Nissan Ariya – nadwozie i konstrukcja techniczna
Nissan Ariya został zbudowany na bazie płyty podłogowej CMF-EV, od początku zaprojektowanej tylko pod auta elektryczne. Umożliwia ona zastosowanie zarówno zróżnicowanych pod względem pojemności akumulatorów, jak i dwusilnikowego układu z napędem 4×4 i to bez uszczerbku na przestronności kabiny. Auto dostępne jest 3 wersjach napędowych. Dwie z nich, przednionapędowe, oferują moc 214 lub 238 KM i odpowiednio baterię o użytkowej pojemności albo 63 alb 87 kWh. Trzecia wersja, określana nazwą e-4ORCE, ma dodatkowy silnik umieszczony na tylnej osi, dzięki któremu napęd realizowany jest poprzez wszystkie cztery koła, a moc sięga 300 KM. Ariya w tej odmianie dostępna jest standardowo z większą baterią 87 kWh, a dodatkowy silnik tylko nieznacznie ogranicza pojemność bagażnika (z 468 do 415 l).
Narysowane ostrymi liniami nadwozie, ma przy tym bardzo dobre proporcje, potężne drzwi ułatwiające wsiadanie do kabiny, nowoczesne reflektory i aerodynamiczne kształty. Trzeba jednak oddać, że przednie reflektory matrycowe mają jedynie po 6 stref, co jest dość przeciętnym wynikiem w tej klasie reflektorów. Dziś na rynku są już konstrukcje wyposażone nawet w 64 strefy.
Nissan Ariya – wnętrze
W kabinie króluje prostota i minimalizm. Testowana przez nas wersja EVOLVE to topowy wariant o bogatym wyposażeniu. Bardzo dobre materiały wykończeniowe, haptyczne przyciski znikające po wyłączeniu auta, potężne ekrany ciekłokrystaliczne o niezłych parametrach i spora ilość miejsca w nieźle wyciszonej kabinie. Nie zabrakło też swoistych ciekawostek. Tunel środkowy jest przesuwany i sterowany elektrycznie za pomocą dedykowanych przycisków.
Jego pozycję można regulować w zależności od wysokości kierowcy i własnych upodobań. Na jego powierzchni umieszczone są przyciski haptyczne służące m.in. do wyboru trybów jazdy, jak i do obsługi jeszcze jednej ciekawostki Nissana – elektrycznie wysuwanego schowka w konsoli centralnej.
Co prawda nad sensownością tego urządzenia można dywagować, ale prawda jest taka, że nikt czegoś takiego jeszcze nie zaoferował swoim klientom. Oprócz niego, jeszcze klasyczny schowek przed pasażerem i co ciekawe, wbrew japońskiej modzie, jest on wykończony miękkim welurem a nie tandetnym plastikiem. Bagażnik jest spory, ma 468 l pojemności, ale do najlepszych, klasowych rywali trochę mu brakuje. Wysokim kierowcom może też brakować miejsca nad głową z uwagi na mocno nachylony słupek „A” oraz opcjonalny szyberdach. Przy wsiadaniu można solidnie „oberwać w czerep”. Z tyłu także trudno zachwycać się ilością miejsca nad głową jeśli mierzysz te 185 cm.Dlatego warto poważnie się zastanowić nad szyberdachem.
Nissan Ariya – prowadzenie
Na drodze Nissan Ariya spisuje się poprawnie, chociaż przy bardzo dużych prędkościach przeszkadza brak progresywnego układu kierowniczego. Auto reaguje wtedy zbyt nadpobudliwie nawet na lekkie ruchy kierownicą. Szkoda, bo siła wspomagania została dobrze dobra, a w trybie sportowym można liczyć na zaskakująco duży opór stawiany przez przekładnię. Za to komfort jazdy na dużych nierównościach jest przyzwoity nawet na 20-calowych felgach (255/45 R20).
Zobacz: Test Alfa Romeo Stelvio Veloce Q4
Jeżdżąc po betonowych płytach pomorskich tras, Ariya dzielnie radziła sobie z wybieraniem nierówności, dobijając zawieszeniem tylko na największym wyrwach. W szybkiej jeździe po zakrętach da się jednak wyczuć naprawdę sporą masę auta. Choć przechyły nie są duże, a środek ciężkości umieszczono naprawdę nisko, to kierowca czuje, jaką masę dzierży w swych dłoniach.
Nissan Ariya – silniki i zasięg
Z masą samochodu dobrze za to radzi sobie układ napędowy auta. Testowany przez naszą redakcję Nissan Ariya był wyposażony w większy akumulator o pojemności użytkowej 87 kWh i silnik o mocy 242 KM (178 kW). Według producenta auto rozpędza się 0-100 km/h w 7,6 s, a maksymalnie do 160 km/h. Do tego oferuje zasięg nawet 533 km na jednym ładowaniu. W praktyce okazuje się, że Airya jest w stanie osiągnąć nawet większą prędkość (169 km/h), a reakcja na dodanie gazu, wzorem innych „elektryków”, jest natychmiastowa. Trzeba jednak zauważyć, że po pierwsze różnice w działaniu poszczególnych trybów jazdy są prawie niezauważalne (w kontekście napędu), a po drugie, że w trakcie gwałtownego ruszania Ariya jakby ogranicza potencjał napędu, stawiając bardziej na komfort i płynne nabieranie szybkości, niż na sportowe „wbijanie” pasażerów w fotele.
Elektryczny nowość Nissan okazuje się mieć całkiem realny zasięg, który deklaruje producent. Przy spokojnej jeździe zużycie oscylowało wokół 15 kWh (teoretycznie 580 km zasięgu), ale przy jeździe nonszalanckiej, dynamicznej i z wysokimi prędkościami podskoczyło do 23 kWh (380 km zasięgu). Nieźle jak na taką masę pojazdu, ale realne zużycie energii w określonych warunkach drogowych musimy ocenić w trakcie dłuższego testu, bo niektórzy koledzy informowali nawet o zużyciu nawet 12 kWh w trakcie jazdy po zatłoczonym Kołobrzegu. My skupiliśmy się na trasach wokół miasta i to raczej dynamicznie pokonywanych.
Gdzie jest haczyk? Ładowanie
Otóż Nissan Ariya może zostać wyposażony w ładowarkę prądu zmiennego o mocy 7,4 kW albo 22 kW. Ale problem może pojawić się na trasie, bowiem maksymalna moc ładowania prądem stałym DC to 130 kWh (złącze CCS2). Jak na dzisiejsze standardy to przeciętny wynik, biorąc pod uwagę fakt, że coraz więcej ładowarek umożliwia ładowanie prądem o mocy ponad 200 kW.
Nissan przekonuje jednak, że po pierwsze sam proces ładowania jest znacznie bardziej stabilny niż w rozwiązaniach konkurencji, a po drugie że nawet na ładowarce 130 kW w 30 minut naładujemy akumulator auta, tak aby pokonać trasę 350 km (od 20 do 80%).
Nissan Ariya – cena i konkurencja
Na prezentacji w Kołobrzegu nie dostaliśmy jednak konkretnej odpowiedzi na zasadnicze pytanie – ile kosztuje Nissan Ariya. Wszystkie 250 egzemplarzy przeznaczonych na polski rynek zostało już sprzedanych, a nowe auta będą wycenione już po uaktualnionych stawkach. Niestety nie wiadomo tak naprawdę, po jakich. Wcześniej podstawową wersję wyceniono na 215,9 tys. złotych, a mocniejszy model z większym akumulatorem kosztował 252,4 tys. złotych. Odmiana 4WD (e-4ORCE) startowała z kolei od 278,4 tys. złotych. Na nowy cennik musimy poczekać, podobnie jak i na same auta. I to przynajmniej 6 miesięcy bo kryzys na rynku nowych samochodów trwa w najlepsze.
Konkurencja nie śpi i Nissan o tym wie. Ariya będzie rywalizować z takimi autami jak Hyundai Ioniq 5, Kia EV6 czy Ford Mustang. Nawet Volkswagen ma swojego ID. 5, który podobnie jak Ariya ma być połączeniem SUV-a z nutą coupe. Czy Nissan podoła temu zadaniu? Trudno powiedzieć, chociaż pełny test tego auta, powinien dać nam więcej odpowiedzi na to pytanie.
Zobacz: Test Kia Sportage Hybrid
Ciekawe auto. Też już czytalem że troche mało miejsca nad glową jest. Ciekawe jakie ma rzeczywiscie osiągi.