Zastanawiasz się jakie jest najoszczędniejsze auto do miasta? Test hybrydowej Hondy Jazz e:HEV pokazał nam, że trudno o drugi tak oszczędny samochód. Im więcej jeździsz nim w korkach, tym zużycie paliwa jest w nim mniejsze. I nie wymaga to znajomości jakiś szczególnych technik ecodrivingu czy wyrzeczeń. Na dodatek, krótkie dystansy i częste odpalanie oraz gaszenie silnika nie są tej Hondzie straszne, bo jej konstrukcja została do takiej jazdy specjalnie dostosowana. No i nie trzeba myśleć o jej ładowaniu.
Na co dzień nasza redakcja testuje auta mające raczej mało wspólnego z ekojazdą. Kosztem większego zużycia paliwa, oferują one świetne osiągi, frajdę ze sportowej jazdy i poczucie bezpieczeństwa w trakcie manewrów wyprzedzania. Oczekując na test sportowej Hondy Civic Type-R, polski oddział Hondy zaproponował nam najpierw udział w pierwszych jazdach hybrydową Hondą Jazz, a potem udostępnił nam ten model na dłuższy test. I jedno musimy przyznać już na początku – choć niespecjalnie kręci nas jazda „o kropelce”, o tyle zużycie paliwa na poziomie mniejszym niż 4 l/100 km w zakorkowanej Warszawie naprawdę zrobiło na nas wrażenie. Tym bardziej, że nie stosowaliśmy żadnych technik ecodrivingu, które na dłuższą metę irytują i zniechęcają do jazdy. Nie musieliśmy też ładować auta z gniazdka, bo nie jest to hybryda typu plug-in. Wszystko odbywa się w niej automatycznie.
Od niechcenia „walnęliśmy” rekord spalania. I to w korku!
Gdy tylko odebraliśmy Jazza, od razy wrzuciliśmy go na głęboką wodę. Do pokonania miał prawie 50 km trasę po Warszawie i jej przedmieściach. W drogę wyruszyliśmy spod centrali Hondy na ulicy Puławskiej kierując się najpierw na Piaseczno, potem Zalesie Dolne, następnie Konstancin, Wilanów, warszawską Pragę Południe, Targówek i Marki.
Na jej końcu przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy zobaczyliśmy wynik spalania na komputerze pokładowym – tylko 3,6 l benzyny na 100 km! I to mimo faktu, że połowę trasy pokonaliśmy w 3 osobowym składzie, ruch na mieście był naprawdę spory i miejscami się wyraźnie się korkował, a klimatyzacja miała pełne ręce roboty.
W hybrydowej Toyocie Yaris przy takim frywolnym stylu jazdy nigdy nie udało się nam zejść poniżej 4,7 l/100 km. Żeby było ciekawiej, nie stosowaliśmy żadnych technik „ecodrivingu”. Po prostu spokojnie przemierzyliśmy tę trasę zgodnie z obowiązującymi ograniczeniami, analizując w międzyczasie nasze bieżące działania redakcyjne.
Jazda mieszana po Warszawie i pobliskich ekspresówkach
Żeby było ciekawiej, Honda dostawała od nas wycisk w kolejne dni testowe, kiedy to non-stop podróżowała z nami od spotkania do spotkania, z konferencji na konferencję. Czasem szybciej, czasem wolniej, ale zawsze intensywnie, dynamicznie i prawie zawsze w korkach. Efekt? Spalanie wzrosło do 4,4 l/100 km i tego poziomu już nie chciało przekroczyć.
Dopiero na trasie z Warszawy do Suwałk podskoczyło do 4,7 l/100 km, ale wtedy korzystaliśmy z wyższych prędkości rzędu 120-140 km/h, przy których silnik elektryczny pracuje zdecydowanie rzadziej (co nie znaczy, że w ogóle). Przy okazji wyszło na jaw, że nowy Jazz jest niesamowicie cichy przy wyższych prędkościach na tle swojego poprzednika, który hałasował wyraźnie już od 110 km/h. Hybryda jest cicha do prędkości ok. 140 km/h. Duży postęp.
Jazda na krótkich dystansach w mieście – nie ma problemu, kolejny rekord!
Hybrydowa Honda Jazz e:HEV okazała się także świetnym kompanem do jazdy na krótkich dystansach, na których „normalne” auta są bardzo paliwożerne z uwagi na problemy z rozgrzaniem silnika. Na testowym dystansie 12,5 km (od Puławskiej do Zalesia Dolnego) zużycie paliwa wyniosło 3,8 l/100 km, mimo że ruszaliśmy „na zimno” czyli na nierozgrzanym silniku. To efekt tego, że auto jest w stanie pokonać na swojej niewielkiej baterii dystans do 2 km.
Zobacz: Test Honda Jazz 1.5 i-VTEC Dynamic
Sęk w tym, że nie robi tego „na raz”, a zamiennie korzysta raz z silnika benzynowego, raz z elektrycznego i dzięki odpowiednim algorytmom, niesamowicie skutecznie optymalizuje w ten sposób zużycie paliwa. Co więcej, bateria jest ładowana zarówno z przez silnik spalinowy (i specjalny generator), jak i podczas hamowania. Czasem silnik spalinowy pracuje jako jednostka napędowa, a czasem jako agregat prądotwórczy. Z resztą zobaczcie sami.
Hybrydowa Honda Jazz i jej silnik
Nowa Honda Jazz oferowana jest tylko z napędem hybrydowym i oznaczona symbolem e:HEV. Jej bazę stanowi silnik benzynowy 1.5 i-VTEC o mocy 98 KM (131 Nm przy 4500-5000 obr./min), który wspierany jest przez 109-konny silnik elektryczny generujący 253 Nm momentu obrotowego. W trakcie jednostajnej jazdy bądź przy ruszaniu pracuje głównie silnik elektryczny. Gdy bateria ulegnie zbyt dużemu rozładowaniu załącza się silnik spalinowy, który jest zarówno źródłem napędu jak i energii dla drugiego silnika elektrycznego działającego w układzie, który pełni rolę generatora prądu (ma on moc 70 kW).
Gdy motor spalinowy doładuje baterię wyłącza się, po czym auto znowu porusza się na energii elektrycznej. Bateria ładowana jest także w trakcie hamowania. Im jest on dłuższe i intensywniejsze, tym mocniej doładowują się akumulatory (to wciąga!). Co ciekawe silnik elektryczny nie przestaje działać przy jakiejś określonej prędkości jak bywa to u konkurencji. Na motorze elektrycznym jeździliśmy nawet przy 130 km/h. Jednak duży opór powietrza czy ukształtowanie terenu najczęściej sprawiają, że aby utrzymać tę prędkość motor spalinowy też zazwyczaj pracuje.
Mimo to do ok. 135 km/h można utrzymać zaskakująco niskie zużycie paliwa na poziomie poniżej 5 l/100 km. Dopiero powyżej 140 km/h silnik spalinowy działa praktycznie w pojedynkę, a od 150 km/h spalanie rośnie bardzo gwałtownie (ponad 10- l/100 km). Biorąc jednak pod uwagę fakt, że Jazz to typowy mieszczuch, zaskakuje niskie zużycie paliwa przy prędkościach autostradowych. I jeszcze coś.
Hybrydowa Honda Jazz – wady i zalety
Hybrydowy Jazz jest naprawdę dobrze wyciszony przy prędkościach do 130-140 km/h. Spokojnie można wtedy rozmawiać z pasażerami drugiego rzędu siedzeń, co w aucie miejskim nadal jest rzadkością. Na dodatek jego układ kierowniczy pracuje bardzo dojrzale – miękko, ale nie nerwowo, a na dodatek jest precyzyjny (choć w poprzedniku był bardziej bezpośredni). W połączeniu z dobrze wybierającym nierówności zawieszeniem czyni to z Jazza auto o zaskakująco komfortowym charakterze.
Trzeba jednak pamiętać, że nasz Jazz to wersja Crossstar, z zawieszeniem podniesionym o 16 mm, co sprawia, że auto lepiej prowadzi się na drogach gruntowych, kosztem nieco większych przechyłów w zakrętach. Jazz ma też przyjemnie wykończoną kabinę, która przypomina tę z BMW i3 (dwuramienna kierownica czy materiałowe wstawki na kokpicie). Wyróżniają ją też świetnej jakości ekrany ciekłokrystaliczne, szybki system multimedialny (nareszcie!), bardzo wygodne fotele oraz rewelacyjne możliwości transportowe.
Choć bagażnik zauważalnie zmalał do 298 litrów, to nadal można aranżować przestrzeń bagażową korzystając z zupełnie płaskiej podłogi po złożeniu oparć tylnej kanapy czy z podnoszonego jej siedziska (Magic Seat). Są też przydatne uchwyty na napoje (zwłaszcza ten po lewej stronie kokpitu), 2 zamykane schowki w desce rozdzielczej i analogowe przyciski oraz pokrętła do sterowania klimatyzacją i radiem. No i ten szeroki, wręcz panoramiczny widok na drogę przed autem. Są jednak też i pewne wady.
W trakcie wyprzedzania o swoim charakterze przypomina przekładnia eCVT, przez którą silnik lubi „wyć” w trakcie gwałtownego przyspieszania. Na dłuższych trasach bywa to trochę męczące. Choć w kabinie sporo poprawiono pod względem jakości wykonania, miejscami jakość plastików mogłaby być wyższa, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę cenę auta. A ta jest największym problemem, bo zaczyna się od 93 900 zł (odmiana Crosstar od 112 900 zł, ale dostępna jest od razu w najbogatszej wersji Executive). A to niemało. Sęk w tym, że jeśli uwzględnimy wyposażenie oraz rodzaj napędu to okaże się, że cena nie odbiega wyraźnie od konkurencji. A jeśli dorzucimy do tego abstrakcyjnie niskie zużycie paliwa (zwłaszcza w mieście), duże możliwości transportowe, niewielkie gabaryty przydatne w miejskiej dżungli i przyjemnie wykończoną kabinę, to Jazz e:HEV zaczyna prezentować się naprawdę ciekawie. Zanim skreślisz więc Jazza z uwagi na cenę bazową, dobrze policz sobie czy na pewno jest taki drogi. I koniecznie sprawdź sam, jak mocno zmienił się ten model. Hybrydy to nie nasze „klimaty” i nie po drodze nam z nimi, ale jeśli nawet na nas takie auto mogło zrobić wrażenie, to może warto je sprawdzić?
Zobacz: Test Honda Civic Type-R 2.0 VTEC TURBO
Mój Yaris hybrid spalił mi 4.0 l w korkach w godzinach szczytowych w Gdansku 🙂
Ale te wyniki to trybie ECO? Bo widze ze jest ta ikonka.
Tak w trybie ekonomicznym. Działa na tyle dobrze, że można śmiało z niego korzystać bez wyrzeczeń. Dynamika i reakcja na dodanie gazu są dobre.
hm, DD bez wyrzeczeń? skoro tak to po co tryb eco skoro można go nazwać normal, standard itp? zawsze tryb eco to tryb eco – coś ogranicza – np jak w Toyocie/Lexusie włączymy tryb Eco układ ogrzewania/klimatyzacji staje się mniej wydajny, przyspieszenie mniej dynamiczne (no chyba, że kickdown) takie to trochę podkręcane pod reklamę. Nie jest wielkim problemem zejść do tych wartości które osiąga Jazz w waszym teście konkurencyjna Toyotą i w dodatku mając pod maską pojemność 1,8 jednak mając Priusa 1,5 i „starodawne” układy algorytmów zejście nawet poniżej 3 litrów też było możliwe – ale gdzie porównywać Yazza do… Czytaj więcej »
Tryb ECO w Jazzie jest naprawdę udany. W zasadzie to na co dzień kompletnie nie ma potrzeby go dezaktywować. Silnik elektryczny jest mocny i zapewnia szybki start spod świateł do 50-60 km/h. W korkach działa to świetnie. Co więcej, w trakcie pierwszego testu w mieście klima pracowała bardzo wydajnie, nawet momentami ograniczaliśmy siłę nawiewu bo była za mocna. Zgadzam się, że wielu autach (a może i większości) tryb ECO to nieporozumienie. W Volvo S60 T6 działa kiepsko, W Stelvio 2.2 JTDM 210 KM wręcz tragicznie. W Focusie ST go nie ma, ale jest tryb na Śliską Nawierzchnię, któy trochę go… Czytaj więcej »
:), zapomniałeś o jeszcze jednym aspekcie – trwałość ogólna pojazdu – Volvo Focus czy nawet Typ-R to pojazdy które często mają wyżyłowany osprzęt do granic możliwości a tym samym ich trwałość jest ograniczona również do granic możliwości.
Moim zdaniem japońskie hybrydy zostały tak zaprogramowane aby konkurować z legendarną trwałością np W124 – i to mnie w nich najbardziej pociąga. Bo ekonomia spalania to nie wszystko – bo koszty utrzymania to nie tylko chwilowe zużycie paliwa.
Może warto, abyście zajęli się również właśnie taką tematyką nie jako reklamą ale bardziej jako kryptoreklamą np „zaprogramowanych” tworzyw sztucznych w BMW o których wspominają ich użytkownicy.
Trwałość auta można i trzeba by w ten sposób rozciągnąć jeszcze o jeden aspekt. W przeszłości przez wiele lat uzytkowalem Hondy. Więc do kosztów eksploatacji trzeba by doliczyć usuwanie korozji/zabezpieczanie przed korozją 😉 A są to koszta niebagatelne. Ale zarówno one, jak i te o których Ty wspominasz pojawiają się najwcześniej gdzies po 5 latach, a przy dobrych układach po 10 latach. Chociaż Mazdy pokazują że i po 2 latach korozją potrafi je wcinac. Temat bezawryjnosci jest szeroki 🙂
A jezdziliscie Kia Niro z hybryda ? Szukam właśnie tego typy hybrydy. Ciekaw jestem jak wypada na tle tej Hondy. Niemca nie chce więc proszę nawet nie proponować 😉 dość mam tandety za grube Eurosy.
Nieźle z tym spalaniem. Tylko sporo trzeb by jeździć by to się opłacało. Ale z drugiej strony barany kupują BMW 116d i jeżdżą po mieście więc taki Jazz jest i tak senswowniejszy. Ale wolałbym Civiva 1.5 182 PS nawet jeśli więcej spali.