Wszystkie produkowane odtąd samochody Volvo mają elektronicznie ograniczoną prędkość maksymalną do 180 km/h. To działanie, bardziej radykalne niż prawo wielu krajów, jest elementem szerszej strategii. Jest nią walka o ograniczenie śmiertelnych ofiar wypadków drogowych oraz ciężko rannych do zera. Tylko czy to działanie naprawdę przyczyni się do zauważalnej poprawy bezpieczeństwa?
Decyzja Volvo o wprowadzeniu ograniczników prędkości jest zaskakująca. Szwedzi zadecydowali, że każde nowe ich auto nie pojedzie szybciej niż 180 km/h. Co więcej, każde Volvo będzie posiadać funkcję Care Key, która pozwoli właścicielowi lub głównemu użytkownikowi samochodu, zaprogramować dodatkowe ograniczenia prędkości maksymalnej. Można ich użyć, gdy pożyczamy samochód innym członkom rodziny lub młodszym, niedoświadczonym kierowcom. W ten sposób Volvo chce poprawić bezpieczeństwo na drogach.
Po co te ograniczniki prędkości w Volvo?
Przedstawiciele Volvo podkreślają, że marka ta, z uwagi na swe tradycje, ma obowiązek kontynuować swoją bezkompromisową misję bezpieczeństwa. Nawet jeśli przez pomysł z ogranicznikami prędkości firma straci część klientów, to Szwedzi uważają, że ma to sens. Problem z przekroczeniem prędkości polega według Volvo na tym, że powyżej określonych prędkości, technologie bezpieczeństwa w samochodzie i inteligentna konstrukcja infrastruktury drogowej są niewystarczające, aby uniknąć poważnych obrażeń i ofiar śmiertelnych w razie wypadku. Firma podkreśla też, że przekraczanie prędkości jest problemem powszechnym, a jednocześnie jedną z najczęstszych przyczyn wypadków śmiertelnych. Każdego roku miliony ludzi wciąż dostają mandaty za przekroczenie prędkości. Tylko, że jest tu pewne „ale”.
Zobacz: Odebranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym!
Trzeba się bowiem zastanowić, co daje nam przesunięcie ogranicznika prędkości na 180 km/h. Czemu ta konkretna prędkość została wybrana przez Szwedów jako graniczna? Czy to oznacza, że do tej prędkości, ich systemy bezpieczeństwa są w stanie zapewnić bezpieczeństwo (zgodnie z tym co zakomunikowali kilka wersów wyżej)? Bo jeśli tak, to jest to jak najbardziej słuszna decyzja. W końcu warto znać swoje granice i możliwości. Czy jednak widzieliście jakieś testy zderzeniowe wykonywane przy takiej prędkości? Jedyny system bezpieczeństwa jaki przychodzi mi na myśl w kontekście tej prędkości to aktywny tempomat, który w wielu autach przestaje działać powyżej 180 km/h (ale np. w VW działa do 210 km/h). Ale szanse na wyjście z wypadku mającego miejsce przy szybkości 180 km/h są raczej niewiele większe, jak przy wypadku przy 200 km/h. Różnica skupia się za to na tym, o ile uda się wytracić prędkość w chwili zderzenia, bo droga hamowania rośnie z kwadratem prędkości. I tutaj można doszukać się zalet tego rozwiązania. Z tym, że automatycznie pojawia się kolejne „ale”.
Zobacz: Rekordowe przekroczenia prędkości przez kierowców w Polsce!
Sprawa łączy się bowiem ze wspomnianymi na początku mandatami. Jak często zdarza się Wam się otrzymywać mandaty za jazdę z prędkością większą niż 180 km/h? Czy wprowadzenie limitu prędkości do 180 km/h sprawi, że automatycznie zaczniecie dostawać mniej mandatów za przekroczenie prędkości? Przecież zgodnie z raportem dotyczącym przekroczeń prędkości na polskich drogach, Polacy przekraczają prędkość średnio o 22 km/h. Rekordziści, którzy przekraczają prędkość o więcej niż 50 km/h stanowią nieco ponad 1% wszystkich kierowców nie stosujących się do limitów szybkości. Wśród zdecydowanie najczęściej wystawianych mandatów w Polsce są te za jazdę z prędkością wyższą o 11-20 km/h (ponad 50% przypadków) oraz o 21-30 km/h (kolejne 34%). A to oznacza, że tylko 16% kierowców przekracza prędkość o ponad 30 km/h. Zatem czy auto będzie według fabryki rozpędzać się do 180 km/h czy do 250 km/h, to raczej niewiele to zmieni w kontekście mandatów czy bezpieczeństwa na polskich drogach. To raczej element budowania wśród klientów marki poczucia misji i zaangażowania koncernu w kwestie dotyczące bezpieczeństwa.
Za to wprowadzenie limiterów może w pewnym stopniu odbić się negatywnie na decyzjach zakupowych tych klientów, którzy oczekują nawet nie tyle jazdy autem z prędkością 250 km/h, co przede wszystkim świadomości, że ich auto, gdy zajdzie taka potrzeba, będzie w stanie tę prędkość osiągnąć. Nie da się jednak ukryć, że to niewielka grupa wśród potencjalnych nabywców Volvo i na pewno Szwedzi już dawno przeprowadzili odpowiednie badania rynku. Prywatnie mam nadzieję, że chociaż właściciele modeli Polestar będą mogli odpłatnie zdjąć ten ogranicznik prędkości i cieszyć się możliwościami auta na torze wyścigowym, bo takich obiektów w Polsce nie brakuje. W końcu Volvo ma ogromne tradycje w budowaniu świetnych silników sportowych i naprawdę niesamowitych samochodów. Z resztą zobaczcie sami:
Zobacz: Test Volvo S60 Polestar 3.0 T6 – niesamowita maszyna sportowa
Dodaj komentarz