Nowy Nissan X-trail to już IV generacja japońskiego SUV-a. Wyróżnia go innowacyjny napęd hybrydowy e-POWER, który w wersji rozszerzonej e-4ORCE ma większą moc, lepsze osiągi i przede wszystkim zadziwiające właściwości terenowe. Mieliśmy okazję to sprawdzić w trakcie pierwszych jazd w Szklarskiej Porębie.
Choć nie każdy o tym wie, Nissan X-trail to przebój sprzedażowy japońskiego koncernu. Poprzedni, dość mało popularny w Polsce model osiągnął na świecie sprzedaż rzędu 3 milionów egzemplarzy (!), a wszystkie trzy jego generacje prawie 7,8 mln. Najnowsza, czwarta jego wersja, może jeszcze wyraźniej poprawić wyniki sprzedażowe, bo choć pozornie to kolejny trochę nudny, ale bardzo poprawny SUV na mapie samochodowej, to ma on jedną cechę, która wprawiła mnie totalnie w osłupienie. Do tego stopnia, że w klasie popularnych SUV-ów mam chyba swojego nowego faworyta.
Nissan X-Trail – nowa platforma CMF-C
Z zewnątrz nowy Nissan X-Trail przypomina swojego nieco mniejszego brata Qashqaia. Choć jest od niego nieco mniej filigranowy, to przewyższa go gabarytami i ilością miejsca w kabinie. Ma ok. 20 cm prześwitu, reflektory matrycowe w opcji i co ważne możliwość zamówienia 7-osobowej wersji kabiny.
Jest wyższy (o 15 mm) i szerszy (o 20 mm) od poprzednika, a przy tym minimalnie krótszy (o 10 mm), ale co najważniejsze jego bazę stanowi płyta podłogowa CMF-C. Jest to jedna z najnowocześniejszych platform na rynku, która daje duże możliwości w zakresie wprowadzania innowacyjnych napędów samochodowych. I to właśnie napęd, zrobił na mnie największe wrażenie.
Nissan X-Trail i nowy napęd e-4ORCE
Źródłem napędu X-Traila może być albo nowy silnik 1.5 VC-Turbo ze zmiennym stopniem sprężania (absolutny unikat na obecnym rynku w Polsce) o mocy 163 KM, będący tzw. miękką hybrydą albo jeden z dwóch szeregowych układów hybrydowych: e-POWER (o mocy 204 KM, z jednym silnikiem elektrycznym) lub e-4ORCE (213 KM, dwa silniki elektryczne i napęd 4×4). Te ostatnie są czymś niezwykłym, bo w zasadzie mamy w nich do czynienia z napędem elektrycznym, który zasilany jest w prąd przez silnik spalinowy (też 1.5 VC-Turbo). I jakby to dziwnie nie zabrzmiało, to naprawdę działa. Bo Nissan X-Trail jeździ jak auto elektryczne, ale nie musi być ładowane prądem, a jedynie tankowane benzyną. I coś takiego sprawdza się nie tylko na co dzień, ale też w trudnym terenie, o ile jest to wersja e-4ORCE.
Odmiana e-4ORCE jaką miałem okazję testować w Szklarskiej Porębie, zaskoczyła mnie swoimi możliwościami. Co prawda niespecjalnie czuć, że auto rozpędza się 0-100 km/h w zaledwie 7,0 sekund, ale poza drogami utwardzonymi, okazało się ono nie tylko bardzo wygodne, ale i zadziwiająco dzielne. Na trasie testowej, przygotowanej przez Nissana, dominował kopny śnieg i duże, oblodzone najazdy i wniesienia. W dwóch jej miejscach poważnie zwątpiłem, że auto da sobie radę na seryjnych oponach zimowych Toyo Snowprox. Mimo tego całą trasę pokonałem bez wsparcia czekającego w gotowości Jeepa Wranglera. Nawet stromy, oblodzony częściowo podjazd, X-Trail pokonał „na raz” bez poprawek (niebawem film z jazd zobaczycie na naszym TikToku).
Zobacz: Test Kia Sportage Hybrid
Kluczem do sukcesu okazał się fakt, że auto pracuje na silnikach elektrycznych, które bardzo spokojnie dozują na koła ogromny moment obrotowy (330 Nm na przednią oś, 195 Nm na tylną). Wystarczy wybrać pokrętłem tryb pracy Off-road albo Śnieg i auto powoli kręci kołami bez zbędnego buksowania, optymalnie dozując potencjał silnika. W połączeniu z niezłym prześwitem i asystentem zjazdu, Nissan X-Trail okazał się w terenie prawdziwą niespodzianką.
Nissan X-Trail – wnętrze
I właśnie to co potrafi jego napęd, tak bardzo zmieniło moje postrzeganie tego modelu. Przed jazdami w terenie, X-Trail wydawał mi się kolejnym nudnym, ale praktycznym SUV-em. Jest przestronny (także na tylnej kanapie), ponadprzeciętnie dobrze wykończony (Toyota RAV4 wyraźnie odstaje jakością tworzyw w kabinie), nieźle wyciszony i przede wszystkim bardzo logicznie zaprojektowany. Z jednej strony ma wręcz wybitnej jakości ekrany ciekłokrystaliczne, a z drugiej wszystkimi funkcjami możemy sterować za pomocą analogowych przycisków i pokręteł. W rezultacie jego obsługa jest prosta i przede wszystkim szybka, pozbawiona zbędnego oczekiwania na załadowanie się systemu multimedialnego czy poszukiwanie opcji w jego zakamarkach.
Jest 3-strefowa klimatyzacja, są różne typy gniazd USB (A i C), spore półki i schowki (ten pasażera niestety plastikowy), jest ładowarka indukcyjna i wygodna w obsłudze dźwigienka do sterowania skrzynią biegów. Naprawdę, trudno się tu do czegoś szczególnego przyczepić. Jest nawet Autohold oraz e-Pedal znany z elektrycznych pojazdów Nissana. Do ideału zabrakło wentylowanych foteli z masażem i lepiej działającej nawigacji. Z czasem ma także pojawić się bezprzewodowy Android Auto (póki co tylko przewodowy).
Bagażnik jest spory (575 l), choć nie największy w klasie, ale ma regularne kształty i można w nim mieć 2 dodatkowe fotele (wariant 7-osobowy). Tylna kanapa nie dość, że jest duża, to też podgrzewana, a jej pasażerowie mogą liczyć na osobną klimatyzację, pakiet gniazd USB i rolety przeciwsłoneczne w oknach. Naprawdę, w tym egzemplarzu było w zasadzie wszystko, co powinno mieć rodzinne auto do jazdy w dalekie trasy.
Nissan X-Trail – cena i konkurenci
Gdybym miał kupować dla siebie Nissana X-Traila to na pewno wybrałbym wersję e-4ORCE przede wszystkim z uwagi na napęd 4×4 i jego możliwości w terenie. Tym wyróżnia się na tle innych SUV-ów, będąc przy tym co najmniej tak samo dobry, jak nie lepszy od nich, pod względem wyposażenia czy przestronności. I podobnego zdania byli też pierwsi nabywcy nowego X-Traila, którzy wręcz rzucili się na ten model, wprawiając w osłupienie przedstawicieli Nissana. Nie dość, że auto świetnie się sprzedaje, to 80% sprzedaży stanowi najdroższy model e-4ORCE (2 silniki elektryczne, 4×4) w najwyższej oferowanej w Polsce wersji TEKNA (85% sprzedanych aut).
I trzeba przyznać, że to dość ciekawa sytuacja, bo najmocniejszy i najdroższy wariant sprzedaje się najlepiej. Ale to co potrafi w połączeniu z dobrze skalkulowaną ceną robią swoje. Najtańszy Nissan X-Trail 1.5 VC-Turbo 163 KM w wersji N-Connecta kosztuje 181 500 zł, a odmiana topowa e-4ORCE 213 KM z napędem 4×4 i w maksymalnej wersji wyposażenia TEKNA 224 550 zł. Ciaśniejsza, gorzej wyposażona i znacznie mniej dynamiczna Toyota RAV4 kosztuje podobnie, a przy tym nie potrafi tego co Nissan w terenie. Być może właśnie tak duża wszechstronność X-Traila sprawiła, że auto tak dobrze zostało przyjęte przez rynek. Czekamy na dłuższe testy aby zweryfikować jego rzeczywiste osiągi, zużycie paliwa czy skuteczność hamulców.
Zobacz: Nissan Ariya w Kołobrzegu czyli pierwsza jazda nowym elektrykiem
Dodaj komentarz