REKLAMA

Spada sprzedaż aut elektrycznych w Polsce – Chiny zmienią ten trend?

Autor: Daily Driver · Zdjęcia: DailyDriver.pl · Dodane: 21 maja 2024
Zobacz także:
Przelicznik mocy » Auto z Niemiec »

Spada zainteresowanie samochodami elektrycznymi w Polsce. Szansą na zmianę tego trendu są tanie auta elektryczne z Chin oraz dotacje na zakup używanych samochodów elektrycznych. Tylko czy to na pewno dobry kierunek?

W marcu 2024 roku w Polsce zarejestrowano 1 700 w pełni elektrycznych samochodów (BEV), co oznacza wzrost o 300 pojazdów w porównaniu do lutego. Jednak w ujęciu rocznym liczba rejestracji spadła o 10,9%, wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA). Udział elektrycznych aut w ogólnej liczbie rejestracji również zmalał: w marcu 2023 roku wynosił 3,9%, a w tym samym miesiącu 2024 roku spadł do 3,4%. Zdaniem części ekspertów, Polacy tracą zainteresowanie elektrykami, głównie z powodu ich wysokich cen. Napływ samochodów z Chin może jednak zmienić ten trend.

Elektryczne samochody z Chin

Według szacunków Transport&Environment, chińskie marki mogą zdobyć 11% rynku nowych elektrycznych samochodów w Unii Europejskiej w 2024 roku, a do 2027 roku ich udział może wzrosnąć do 20%. Chińskie elektryki cieszą się rosnącym zainteresowaniem ze względu na niższe ceny w porównaniu do zachodnich odpowiedników. Z danych IBRM Samar wynika, że w okresie luty-marzec 2024 roku w Polsce zarejestrowano 533 chińskich samochodów, co stanowi czterokrotny wzrost w porównaniu do 2023 roku. Najpopularniejszą marką jest MG, z 411 rejestracjami. Model MG4 klasy C kosztuje 121 200 zł, co czyni go jednym z najtańszych elektryków na polskim rynku. Dzięki państwowym dopłatom jego cena może być niższa od nowych samochodów spalinowych podobnej klasy. Dla porównania, ceny Opla Astra klasy C z silnikiem benzynowym zaczynają się od 110 000 zł.

MG4 to tani elektryk z Chin. Wbrew pozorom, to bardzo dopracowane auto. 

Inne chińskie elektryki, takie jak T90 EV (około 170 000 zł) czy Euniq6 SUV (ponad 180 000 zł), są również konkurencyjne cenowo w porównaniu do popularnych marek jak Tesla, gdzie ceny zaczynają się od około 200 000 zł. Dla porównania, za samochód z silnikiem Diesla tej samej klasy co Euniq6 SUV, np. Kia Sorento, trzeba zapłacić ponad 241 000 zł.

Jak taniej kupić chińskiego elektryka?

Osoby zainteresowane zakupem nowego elektryka mogą skorzystać z programu „Mój Elektryk”. Dla osób bez Karty Dużej Rodziny dopłata wynosi do 18 750 zł, przy maksymalnej cenie pojazdu 225 000 zł. Posiadacze Karty Dużej Rodziny mogą otrzymać dopłatę 27 000 zł bez limitu ceny pojazdu. W Rewizji Krajowego Planu Odbudowy przewidziano również dopłaty do zakupu używanych elektryków, leasingu oraz wynajmu długoterminowego. Program ma ruszyć jeszcze w tym roku. Katarzyna Gaweł z rankomat.pl informuje, że dostępne są także ekokredyty o korzystniejszym oprocentowaniu niż inne formy finansowania, które można przeznaczyć również na inne projekty ekologiczne, np. instalację odnawialnych źródeł energii.

Elektryk jest ECO, o ile nie sprzedają go Chińczycy?

Mimo rosnącej popularności chińskich elektryków w Europie, ich przyszłość może być niepewna. Komisja Europejska prowadzi dochodzenie antysubsydyjne, które może skutkować podniesieniem cła na chińskie pojazdy elektryczne z 10% do 20-25%. W Stanach Zjednoczonych planowane jest podniesienie cła do 100%, co może wpłynąć na decyzje Unii Europejskiej. Co więcej, rządzący niczym jak w PRL zamierzają „zachęcać” do zakupu pojazdów elektrycznych dotacjami z podatków. Mimo że nie cieszą się one powodzeniem, to Polaków ma skłonić do ich zakupu niższa cena za sprawą gigantycznych dopłat do używanych modeli. Rynki Europy Zachodniej, takie jak Niemcy i Francja, już czekają aż nowe prawo wejdzie do Polski. To szansa na wypchnięcie z rynku starszych, mało wydajnych i zużytych już częściowo elektryków, które za jakiś czas trzeba będzie poddać recyklingowi.

W nadchodzącym programie dopłat, używane elektryki maja być wyjątkowo szczodrze dofinansowane. Lepiej niż nowe! Dopłata ma wynosić 40 000 zł, a samochód nie może być starszy niż 4 lata i droższy niż 150 000 zł. W ten sposób ma się sztucznie zwiększyć popyt na pojazdy elektryczne. Tylko pytanie brzmi, ile razy można dotować zakup jednego auta? Przecież wolny rynek sam ocenia jakość produktu i w ten sposób weryfikuje jego cenę i popy.

Zobacz: Cło na chińskie auta elektryczne! Biznes ważniejszy niż ekologia?

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o

Aktualności