REKLAMA

Darmowe ładowanie auta elektrycznego – sprawdzamy jak to działa

Autor: Daily Driver · Zdjęcia: DailyDriver.pl · Dodane: 28 września 2022
Zobacz także:
Przelicznik mocy » Auto z Niemiec »

Bezpłatne ładowanie samochód elektrycznych to nie mit. Faktycznie nadal dostępne są darmowe ładowarki do aut elektrycznych zarówno w takich miastach jak Warszawa, Poznań, czy Wrocław jak i w mniejszych gminach. Tylko, że korzystanie z nich nie zawsze jest takie proste jak się wydaje. O tym co trzeba wiedzieć na ich temat, co mieć ze sobą i z czym się liczyć sprawdziliśmy korzystając z elektrycznego Forda Mustanga Mach-E AWD i Citroena e-C4.

Żeby zachęcić kierowców do kupowania samochód elektrycznych, władze poszczególnych krajów, landów czy miast, stosują dla nich właścicieli różne benefity. Bezpłatne parkowanie w strefach płatnego parkowania (Warszawa), możliwość korzystania z bus-pasów czy nawet darmowe stacje ładowania. Te ostatnie wydają się kusić najbardziej, bo jazda autem, które ma bezpłatne paliwo naprawdę brzmi dobrze. I trzeba przyznać, że jest to jak najbardziej możliwe. Ale ma też pewne poważne wady, które mogą wręcz do niego zniechęcić.

Darmowe stacje ładowania aut elektrycznych – co trzeba wiedzieć?

Bezpłatne stacje ładowania aut elektrycznych to nie mit, one naprawdę istnieją. Dwie takie mamy w niedalekim sąsiedztwie naszej redakcji. Są czynne całą dobę, także w święta i co bardzo ważne – nie wymagają posiadania żadnych kart ani aplikacji do korzystania z nich. Ten ostatni podpunkt jest szalenie istotny. Dla przykładu nawet jeśli w okolicy masz stacje ładowania firmy Greenway, to nie naładujesz się na niej, jeśli nie masz specjalnej karty tej firmy. Możesz mieć pieniądze, kartę debetową czy kredytową, a i tak nie skorzystasz – czysty absurd, zwłaszcza w dobie płatności bezgotówkowych i Blika. Ale musisz pamiętać o czymś innym.

Na darmowych stacjach prawie na pewno będziesz potrzebował własnego przewodu ładowania, bo są to najczęściej tzw. słupki czyli stacje ładowania bez kabli. Wymagają one podpięcia własnego przewodu i to określonego typu. Ale to nie jest zazwyczaj problemem, bowiem każde auto zazwyczaj ma w zestawie choć jeden przewód do ładowania. Trzeba go prostu wozić z sobą (co niestety zajmuje miejsce w bagażniku i to wcale nie tak mało).

Inna sprawa to sam dobór ładowarki (choć to trochę nieprecyzyjna nazwa, bo ładowarka tak naprawdę znajduje się w samochodzie). Ważna jest moc (im większa, tym szybsze ładowanie) i rodzaj gniazda ładowania. Darmowe stacje ładowania oferują zazwyczaj moc od 11 do 22 kW, rzadziej spotykane są „50-tki” (głównie za granicą). Najpopularniejsze jest gniazdo ładowania Typ2 i przewód pod taką ładowarkę warto mieć „na stanie”. Ale nawet mając ze sobą wszystko co potrzeba, nie zawsze skorzystamy z darmowego ładowania.

Darmowe ładowanie aut – problemy

Pierwszym problemem za jakim najczęściej spotykają się właściciele aut elektrycznych na darmowych stacjach ładowania to … brak wolnych miejsc. Dwa stanowiska to niewiele, biorąc pod uwagę, że jedno auto zajmuje je kilka godzin, a korzystają z niego często lokalni mieszkańcy oraz przejezdni goście. Co gorsza, wielu użytkowników „elektryków” nie korzysta z darmowych aplikacji typu PlugShare, które pozwalają dać znać innym kierowcom czy są wolne miejsca na danej stacji lub kiedy takowe się zwolni. W rezultacie przy pierwszej próbie darmowego ładowania naszego Mustanga Mach-E nie udało się nam podłączyć do sieci, bo teoretycznie wolne miejsce zajmował niezalogowany Nissan Leaf.

Nasz Mustang Mach-E musiał obejść się smakiem prądu, bo teoretycznie wolne miejsce (wg aplikacji Plug Share) zajmował niezalogowany Nissan Leaf. Właściciel auta nie ma obowiązku tego robić, ale logowanie pomaga innym kierowcom elektryków korzystać z darmowych ładowarek.

W związku z tym, że darmowa ładowarka była zajęta, a urządzenie nie pokazuje, kiedy zakończy się ładowanie, nie było na co czekać. Rozpoczęliśmy szukanie innej ładowarki, a ta znalazła się zaledwie kilka kilometrów dalej (co jest rzadkością). Tam już obyło się bez problemów i niespodzianek w postaci niezalogowanych aut i nasz Mustang Mach-E rozpoczął ładowanie. Chociaż to, że auto się ładuje nie oznacza jeszcze końca problemów.

Czas ładowania

Po pierwsze trzeba pamiętać o tym, że auto elektryczne wymaga czasu do pełnego naładowania. W zależności od pojemności baterii i mocy ładowarki ten czas się różni. Żeby naładować rozładowanego do 10% Mustanga Mach-E 98 kWh do 80% potrzeba na stacji o mocy 22 kW ok. 3,5 godziny, ale na 50kW już „tylko” 1,5 godziny. Co więcej, ładowanie od 80 do 100% jest jeszcze mniej wydajne, wiec lepiej jest doładowywać auto z mocniej rozładowaną baterią.

Zobacz: Test Kia e-Soul

Citroen e-C4 50 kWh na naładowanie od 80 do 100% potrzebował 2 godzin. Dużo, niedużo. W tym czasie trzeba przecież coś z sobą zrobić. Ładując w ten sposób auto przed każdym większym wyjazdem to zaczyna być męczące. W rezultacie większość kierowców elektrycznych samochodów wybiera ładowanie w domu, a te darmowe ładowarki traktuje jako pewną dodatkową korzyść, z której czasem uda się skorzystać.

Awarie

Trzeba też pamiętać, że ładowarki do aut elektrycznych nie zawsze działają. Wybierając się w trasę trzeba mieć na uwadze, że zarówno te darmowe, jak i te płatne mogą być nieczynne. Trzeba sprawdzać najbardziej aktualne opinie na ich temat. Inaczej można „obudzić się z ręką w nocniku”, gdy zasięg pojazdu nie pozwoli na dojazd do innej, sprawnej ładowarki. Z taką sytuacją mieliśmy już do czynienia. Co robić w sytuacji, kiedy zabraknie prądu, a w okolicy nie żadnej ładowarki, także płatnej? Pozostaje albo szukanie „po ludziach” pomocy w postaci chociażby gniazdka elektrycznego, albo wezwanie Assistance, które zabierze auto na najbliższą, czynną stacje ładowania.

Stacje ładowania zajęte przez hybrydy plug-in

Zmorą kierowców aut elektrycznych są ładowarki zajęte przez hybrydy plug-in. Teoretycznie nie mają one prawa ładować się na takiej stacji, ale w praktyce przepis ten nie jest respektowany przez kierowców. Dlaczego? Bowiem służby nie wywiązują się ze swoich zadań. Stacje ładowania przeznaczone są wyłącznie dla aut elektrycznych. I nawet laik odróżni pojazd elektryczny od hybrydy plug-in, bo „elektryk” ma zielone tablice, których mieć nie może hybryda.

Stojące obok naszego Mustanga Mitsubishi to hybryda plug-in, która … nie ma prawa korzystać z takiej ładowarki. 

Dodatkowo kierowcy hybryd plug-in nie informują też o tym, że zajmują miejsce na danej ładowarce, co jest źródłem dodatkowej frustracji właścicieli elektryków. Bo o ile hybryda poradzi sobie bez prądu korzystając z benzyny, o tyle dla auta elektrycznego prąd to jedyne źródło energii.

Darmowe nie oznacza dobre

Choć wielu może się z tym nie zgodzić, ale zupełnie darmowe stacje ładowania aut elektrycznych to prosty sposób, aby zniechęcić się do tego typu pojazdów. Dlaczego? Otóż takie stacje powinny być częściowo płatne i to z wielu powodów. Najważniejszym problem to zajmowanie miejsca ładowania przez w pełni naładowane auta. Kierowcy zostawiają samochody na całe dnie lub noce i mimo naładowania akumulatorów, nie odbierają pojazdów ze stacji. Mając w poważaniu innych kierowców, którzy mogliby w tym czasie skorzystać ze stacji, blokują miejsce. Wprowadzenie opłaty za każdą minutę dodatkowego postoju po naładowaniu akumulatorów pozwoliłoby zdyscyplinować użytkowników stacji ładowania.

Korzystajcie z darmowych ładowarek póki są dostępne

Jeśli jednak wszystko przebiegnie zgodnie z planem, bezpłatne ładowanie jest jak najbardziej możliwe, nawet w Polsce. Na Zachodzie ta infrastruktura działa lepiej pod tym względem, ale na ten moment nawet w naszym kraju można sporo oszczędzić na kosztach eksploatacji auta elektrycznego, jeśli jest ładowany na bezpłatnych stacjach. Trzeba mieć jednak pewien pomysł na to, wiedzieć co będziemy robić w trakcie procesu ładowania i odpowiednio wcześniej przygotować pod niego swój grafik dnia. Jeśli masz taką możliwość, Twoje życie jest w miarę poukładane i obce Ci się sytuacje kiedy musisz nagle wyjechać z domu w trasę liczącą te 200-300 km w jedną stronę, to faktycznie możesz na takich ładowarkach sporo zaoszczędzić. Pytanie brzmi tylko, jak długo będą one jeszcze czynne. Tym bardziej, że obecna, tragiczna sytuacja energetyczna naszego kraju prawie na pewno wyłączy z użytku tego typu stacje. Pytanie na jak długo.

Zobacz: Prowadzenie auta elektrycznego dwukrotnie zwiększa ryzyko wypadku!

6
Dodaj komentarz

avatar
4 Comment threads
2 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
6 Comment authors
playNataliajabkoMichalleszek Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Natalia
Gość
Natalia

Czyli jak jest stacja darmowego ładowania to nie trzeba mieć żadnej karty ani aplikacji? Podjeżdzam i ładuję?

Michal
Gość
Michal

A do kiedy beda darmowe ladowarki?

leszek
Gość
leszek

Ale to jeszcze aktualne z tym darmowym ładowaniem elektryków?

play
Gość
play

Altualne. Kwestia punktu. Nadal darmowe ładowarki sa w wielu miastach. Ja laduje się na takiej kilkanaście razy w miesiącu. Jezdze prawie za darmo.

Dante
Gość
Dante

Kryzys energetyczny i ładowanie za darmo. Na pewno xD wprowadzą nowy podatek i tyle….

jabko
Gość
jabko

Zaraz to zabiora

Aktualności