Sprzedaż nowych samochodów w Polsce spadła drastycznie na skutek decyzji Państw o zamykaniu gospodarek. Skutki tego ruchu możemy odczuwać przez bardzo długi czas. Obecnie nawet najwięksi optymiści spodziewają się kilkudziesięcio procentowych spadków wyników sprzedaży nowych aut w Polsce na koniec 2020 roku.
Panika wywołana na świecie koronawirusem i późniejsze decyzje rządów o zatrzymaniu większości zakładów pracy odbiła się katastrofalnie na kondycji większości firm. Decyzje te mocno uderzyły też w branżę motoryzacyjną. W Polsce można już śmiało powiedzieć, że decyzja rządu zabiła sprzedaż nowych aut. Tegoroczny kwiecień był najsłabszym miesiącem od 15 lat. Sprzedaż samochodów osobowych spadła o 67% a dostawczych – o 55% W połączeniu ze wzrostem cen aut ze względu na wyższe normy bezpieczeństwa czy emisji CO2 spadku sprzedaży nie ma szans, aby straty te udało się odrobić. Jak przekonuje Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, nawet najbardziej optymistyczne scenariusze zakładają, że ten rok zakończy się spadkiem sprzedaży na poziomie kilkudziesięciu procent.
Fatalne wyniki sprzedaży aut w Polsce w 2020 roku
Sytuacja na rynku samochodowym jest tragiczna. Nawet w sąsiedztwie naszej redakcji zamknięto potężny salon samochody Opla z dobrze prosperującym i wysoko ocenianym serwisem napraw. Jeśli nawet salony tak popularnych marek aut mają problemy, to nie wróży to nic dobrego. Tym bardziej jeśli zwrócimy uwagę na rynek od strony statystyki. Kwietniowe dane na temat rejestracji nowych samochodów osobowych są najgorsze od 2005 roku, a te dotyczące dostawczych – od września 2012 roku. Od stycznia do kwietnia zarejestrowano w Polsce nieco ponad 122 tys. aut osobowych przy 186 tys. w analogicznym okresie 2019 roku – o 34 proc. mniej. W tym samym okresie zarejestrowano 16 tys. samochodów dostawczych przy blisko 23 tys. rok wcześniej (spadek o 30 proc.).
Pamiętajmy, że w Polsce 3/4 klientów stanowią firmy. Jeżeli one nie będą wymieniały samochodów, nie będą chciały w nie inwestować, to sprzedaż będzie znacznie niższa. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądało drugie półrocze, nie wiemy, jak szybko będą zdejmowane ograniczenia, czy nie pojawi się druga fala pandemii. Jeśli założymy najbardziej optymistyczny scenariusz, spadek w całym roku w stosunku do poprzedniego wyniesie kilkadziesiąt procent
– ocenia prezes PZPM.
Dane z 20 pierwszych dni maja również nie napawają optymizmem. Liczba rejestracji samochodów osobowych spadła o nieco ponad 50% rok do roku, samochodów dostawczych – o 31,5%, natomiast ciężarowych – o 67,7%. W liczbie średniej liczby rejestracji dziennie spadki są jeszcze większe – odpowiednio o 54,5%, 36,7% oraz 70,1%. Jednak w porównaniu do kwietnia odbicie jest wyraźne.
Zobacz: Ile kosztuje ubezpieczenie OC i AC sportowego auta? Czy jest dużo droższe?
Spadki sprzedaży z czasów pandemii może być ciężko odrobić, zwłaszcza że ceny samochodów idą w górę. Od 2021 roku średnia emisja CO2 deklarowana dla wszystkich sprzedanych samochodów danej marki nie powinna przekraczać 95 g CO2/km. W przyszłym roku mają też zacząć obowiązywać regulacje, które wymuszą na producentach montowanie nowych technologii. To wszystko sprawia, że samochody drożeją. Na dodatek producenci części także mogą starać się podnosić ceny, aby odrobić straty. Ale jeśli tak się stanie, to może to oznaczać mniejszy popyt na samochody, a to byłaby bardzo trudna sytuacja dla koncernów samochodowych.
Zobacz: Spadają zyski i sprzedaż Porsche! Koronawirus to tylko przykrywka?
Uwierzyli głupie ludziska w pseudo wirusa A teraz stracą pracę na wiele lat. Czekać tylko jak wprowadza obowiązkowe czipy aby każdy kto się nie będzie szczepic, nie będzie mógł niczego kupić.