Wyniki pierwszych testów bolidów Formuły 1 zorganizowanych w Barcelonie, na pewno rozczarowały fanów Roberta Kubicy. Moim zdaniem nie ma jednak jeszcze powodów do załamywania się, bowiem wielu ekspertów w ogóle nie wzięło pod uwagę stanu technicznego bolidu jakim musieli jeździć Kubica i Russell w Barcelonie! A to on miał bezpośredni wpływ na same testy.
Pierwsze testy Williamsa na torze w Barcelonie nie poszły po myśli kierownictwa zespołu. I nie mam tu na myśli czasów jakie osiągnął nowy bolid FW42. Te nie były moim zdaniem aż tak złe jak przekonywali o tym szumnie eksperci praktycznie ze wszystkich branż w Polsce, od sprzedawców drobiu, przez aptekarzy, na dziennikarzach programów śniadaniowych kończąc. O tym dlaczego tak uważam, nadmienię za chwilę. Natomiast testy nie ułożyły się dla Williamsa przede wszystkim dlatego, że zespół nie zdążył przygotować bolidu na czas, w rezultacie czego zamiast w poniedziałek, bolid zaczął jeździć po torze w środę po południu ( i to mocno wybrakowany). A to oznacza, że łącznie jeździł tylko 1,5 dnia (plus dzień filmowy po testach). Ale to dlaczego Williams nie zdążył, wie najlepiej on sam.
I dzień testów bolidu Williamsa w Barcelonie (III dzień testów ogólnie)
Strata ponad 2,5 dnia na pewno nie mogła usatysfakcjonować ani kierowców, ani członków zespołu pracujących nad optymalizacją ustawień brytyjskiego bolidu. Podczas gdy konkurencja miała już „co nieco” poustawiane bolidy, Robert i George nie mogli być nawet pewni, że ich FW42 odpali. I gdy w końcu to się stało, eksperci w Polsce i na świecie zamarli – Boże, Russell ma 5 sekund straty na okrążeniu do przedostatniego kierowcy w stawce! Do lidera traci 8 sekund! Gdy to usłyszałem wiedziałem jedno – Robert nie będzie miał lekko w tym sezonie. I nie mówię o konkurencyjności jego maszyny. Robert będzie miał gehennę z uwagi na „ekspertów”, którzy będą wydawać na nim swoje wyroki. Niestety. Czemu? Bo prawie nikt z „ekspertów” nie wziął pod uwagę szeregu czynników mających wpływ na czas osiągany przez bolid Williamsa (pomijając już sensowność porównywania czasów na treningach, bez wiedzy o programie testów danego zespołu).
Przede wszystkim pierwszego dnia (a raczej popołudnia) George Russell jeździł potwornie wybrakowanym bolidem. Przecież FW42 nie miał nawet zamontowanego słynnego dyfuzora zapewniającego odpowiedni docisk tylnej osi na szybkich zakrętach.Widać to było gołym okiem, bo jest to element dość znacznych rozmiarów. Ale co tam, kto z „ekspertów” by na to zwrócił uwagę. W końcu liczy się CZAS! Poza tym, czy ktoś się w ogóle przejął tym, co mógł czuć Russell wsiadając za kierownicę bolidu składanego w biegu, na pełnej „szybkości” i bez zamontowanych wszystkich części pakietu aerodynamicznego? Wydaje mi się, że choć jest on debiutantem w F1, to raczej jest też dość dobrze poukładanym psychicznie człowiekiem. Ci sami eksperci, którzy pocisnęli po całości Williamsowi, dość oszczędnie tego dnia ocenili formę Mistrzowskiego zespołu z poprzedniego roku czyli Mercedesa: Bottas był 11-sty, Hamilton 12-ty (obecny Mistrz Świata). Pewnie nawet tego nie zauważyli. Ale co, tam w końcu teraz liczy się tylko CZAS chłopaków z Williamsa!
II dzień testów bolidu Williamsa (IV dzień testów ogólnie)
Drugiego dnia było jeszcze gorzej. Malkontenci utrwalali się w przekonaniu, że Williams FW42 to złom pomalowany na wzór opakowania pasty do zębów, a eksperci im wtórowali, choć w nieco bardziej wysublimowany sposób. Co prawda jedni i drudzy docenili to, że Russell poprawił CZAS i to o prawie 5 sekund, ale niespecjalnie byli zainteresowani dlaczego tak tak się stało. Za to ani jedni, ani drudzy nie zauważyli, że FW42 nadal był bez wielu części pakietu aerodynamicznego (choć miał już dyfuzor) i nadal był w fazie testów, a nie walki o czas kwalifikacyjny. Wystarczyło zobaczyć, że prędkości FW42 były za niskie jak na bolid z silnikiem Mercedesa, który uważany jest za jedną z najlepszych jednostek napędowych w Formule 1. Skąd te problemy z prędkościami?
Z dwóch przyczyn. Po pierwsze w FW42 nie działał system DRS, który odpowiedzialny jest za zmniejszenie oporu powietrza stawianego przez bolid (kosztem docisku), a tym samym za większą prędkość na prostych! Po drugie, Williams przyznał, że silnik bolidu pracował na łagodniejszej mapie, a tym samym po prostu miał mniej mocy. Ale kto by w to wnikał, prawda? Liczy się CZAS! O tym, że do Barcelony nie zdążyły nawet w czwartek dotrzeć wszystkie części przygotowane dla bolidu FW42 nie ma już chyba co wspominać, prawda? Albo że kierowcy przyznali, że nawet nie próbowali zbliżyć się do limitu możliwości swojego bolidu? Albo że obaj pokonali przez całe testy tyle okrążeń co Valtteri Bottas w jeden dzień?
Podsumowanie
Na koniec chcę tylko podkreślić jeszcze jedną rzecz. CZAS osiągnięty przez FW42 ostatniego dnia testów w Barcelonie (choć dla Williamsa był to 1/2 dzień) był taki, jak ten wykręcony przez bolid Renault pierwszego dnia testów. Co prawda tych czasów nie powinno się porównywać, bo nie wiemy co dany zespół testował konkretnego dnia, ale nie można też się załamywać tym wynikiem. Uważam, że jeśli spojrzymy na wszystkie szczegóły towarzyszące testom Williamsa w Barcelonie, to jego sytuacja nie musi być tak zła, jak została opisana przez „ekspertów”. Czy FW42 jest więc czarnym koniem sezonu 2019? Myślę, że aż tak dobrze nie będzie. Nie ma raczej szans, że powtórzy on sukcesu Brawn GP z 2009 roku, kiedy to brytyjski zespół też spóźnił się na testy do Barcelony, a potem rozłożył na łopatki całą konkurencję. Myślę jednak, że FW42 może mieć potencjał, by punktować w sezonie 2019, a Williams na pewno nie odkrył wszystkich swoich kart. Moim zdaniem nawet nie zaczął ich dobierać!
Dodaj komentarz