Markety mają obowiązek stworzenia punktów ładowania dla aut elektrycznych. Przepisy unijne regulujące te kwestie zaczną lada moment obowiązywać w Polsce. Jak są do nich przygotowane największe sieci handlowe w naszym kraju?
Unijne regulacje nakładają na każdy budynek niemieszkalny, który nie jest własnością małych lub średnich przedsiębiorstw oraz ma więcej niż 20 stanowisk postojowych, obowiązek posiadania co najmniej jednego punktu ładowania i odpowiedniej infrastruktury na minimum jednym na pięć stanowisk postojowych. To oznacza, że zmiany te będą dotyczyć również największych sieci handlowych.
Ładowanie auta pod marketem
Według najnowszego raportu PSPA „Polish EV Outlook”, pod koniec 2022 roku w galeriach handlowych działało ponad 440 ogólnodostępnych stacji ładowania, czyli około 17% ogólnej liczby takich urządzeń w Polsce. W ciągu ostatniego roku w takich lokalizacjach pojawiło się 70 nowych stacji. Galerie handlowe są i będą jednymi z najważniejszych lokalizacji dla ładowarek. Oczekuje się, że w najbliższych latach stacje ładowania zostaną uruchomione w każdej galerii handlowej oraz przy każdym sklepie wielkopowierzchniowym. Będą to zarówno wielostanowiskowe huby szybkiego ładowania, jak również pojedyncze stacje DC lub AC przydatne z perspektywy kierowców EV, którzy zdecydują się na dłuższe zakupy.
Zobacz: Test Nissan Ariya Evolve
W ostatnich miesiącach i latach obserwujemy znaczne zainteresowanie elektromobilnością wśród sieci handlowych rozwijających infrastrukturę ładowania, czego przykładem są m.in.: IKEA, Lidl czy Kaufland. Od 2025 roku w każdym większym obiekcie handlowym powinien zostać zainstalowany co najmniej jeden punkt ładowania, a 20% miejsc powinno być wyposażonych w infrastrukturę kanałową umożliwiającą montaż ładowarki. I tu pojawia się pewien problem.
Nowe przepisy mogą zniechęcić do elektryków … kierowców
Przedstawiciele sieci dyskontów zapewniają, że intensywnie przygotowują się do spełnienia nowych wymogów. W ostatnim czasie w Polsce obowiązek wyposażenia sklepów w ładowarki dla pojazdów elektrycznych stał się tematem coraz częściej poruszanym. Firma Lidl Polska i Biedronka, jedne z największych sieci dyskontów w Polsce, zapowiedziały, że chcą wyposażyć wszystkie swoje sklepy w ładowarki do 2025 roku. Jednak przedstawiciele obu sieci podkreślają, że realizacja tak dużych inwestycji nie jest łatwa i wiąże się z szeregiem wyzwań, takich jak konieczność wykonania nowych przyłączy, zapewnienia mocy i dostępności miejsca na parkingu.
Jakub Jedliński, Head of eMobility w E.ON Polska. uważa, że wprowadzenie obowiązku budowy ładowarek dla pojazdów elektrycznych, choć z założenia jest dobre, może spowodować też spore problemy. Dlaczego? Obowiązek ten nie będzie rewolucją w rozwijaniu sieci ładowarek w Polsce. Wymóg ten sprawi, że właściciele parkingów w panice będą instalować ładowarki AC, możliwie najmniejszym kosztem, ale nie z poczucia potrzeby rozwoju sieci w interesie kierowców. Od tak rozwijanej sieci kierowcy będą stronić. Istnieje ryzyko, że stosunek ceny do jakości tych punktów będzie niekorzystny – punkty w większości, przez kilka lat będą niemal nieużywane, więc również ich właściciele w większości nie będą przesadnie ich doinwestowywać.
Zobacz: Darmowe ładowanie auta elektrycznego – sprawdzamy jak to działa
Na tym nie koniec problemów. Znaczącą barierą będą również koszty obsługi odbiorów UDT. Właściciele parkingów nie mają kompetencji do rejestracji stacji ogólnodostępnych, a rynkowa wycena usługi w tym zakresie to około 3,5 tys. złotych netto plus koszty urzędowe. Przy zwiększonym popycie i relatywnie wąskiej specjalizacji, ten koszt tylko wzrośnie. Często uzyskanie decyzji UDT wraz z przygotowaniem dokumentacji i pomiarów będzie droższe niż same urządzenia AC. Ilość wymaganej pracy będzie tak duża, że przerodzi się to w wysokie koszty. A same możliwości odbioru UDT ograniczą tempo rozwoju ładowarek.
Moc sieci energetycznej
Zdaniem Jedlińskiego, w Grupie E.ON w Polsce od dawna uważa się, że największą barierą w rozwoju elektromobilności w Polsce jest niedostępność mocy w sieci dystrybucyjnej. Z kolei operatorzy systemu dystrybucyjnego twierdzą, że będą w stanie sprostać temu wyzwaniu. Rzecznik prasowy PGE Dystrybucja, Karol Łukasik, zapewnia, że przyłączanie nowych obiektów do sieci wymaga indywidualnego rozpatrzenia każdej lokalizacji, ale infrastruktura elektroenergetyczna w miastach, w większości przypadków, ma wystarczającą moc, aby umożliwić przyłączanie stacji ładowania pojazdów. Tylko nie dodaje, o jakich ładowarkach jest mowa. Bo trudno sobie wyobrazić, że nagle powstanie duża sięć ładowarek o mocy większej niż 22 kW. Już teraz są problemy z ładowarkami o mocach 50 czy 100 kW, które nie są w stanie utrzymać deklarowanych parametrów.
PGE nie podaje też, ile punktów ładowania można przyłączyć do sieci. Według rzecznika prasowego Enei Operator, Mateusza Gościniaka, nie da się określić tej liczby precyzyjnie, ponieważ zależy to od wielu czynników, takich jak moc punktów ładowania, lokalizacja czy możliwości przyłączeniowe na danym obszarze. Każdy wniosek o przyłączenie do sieci jest realizowany indywidualnie. Enea Operator od lat przeznacza około miliarda złotych rocznie na inwestycję w sieć, a w zeszłym roku przekroczyła kwotę 1,2 mld zł, planując utrzymanie takiej dynamiki również w bieżącym roku.
Zobacz: Tesla usuwa z rynku auta z darmowym ładowaniem!
Dodaj komentarz