Dwa razy wyższa kara za niewskazanie kierowcy, którego wykroczenie zarejestrował fotoradar? Takie zmiany mogą zostać wprowadzone na wniosek GITD. Teoretycznie ma to zniechęcić kierowców do unikania brania odpowiedzialności za swoje wykroczenia i załatwiania wszystkiego pieniędzmi. Naszym zdaniem Państwo liczy jednak na coś zupełnie odwrotnego. Dlaczego?
Jeśli kierowca popełni obecnie wykroczenie zarejestrowane przez fotoradar, to po kilkunastu dniach (choć czasem nawet tygodniach) otrzyma on od GITD pismo, w którym zostanie poproszony o wskazanie sprawcy czynu. System opracowano w taki sposób, że pismo to zawiera 3 opcje rozwiązania tej sytuacji. Pierwsza z nich zakłada przyznanie się właściciela pojazdu do winy, czego konsekwencją jest nałożenie na niego mandatu i punktów karnych. Druga metoda polega na wskazaniu sprawcy wykroczenia w sytuacji, gdy pojazdem nie kierował jego właściciel, a np. pracownik lub kolega, któremu udostępniono auto. Jest jednak jeszcze trzecia opcja –niewskazanie sprawcy. Teoretycznie przewidziano ją na wypadek, gdyby kierowca nie był w stanie rzetelnie określi kto tego dnia i w tej konkretnej chwili prowadził auto (z uwagi np. na upływ czasu). Wtedy kierowca może nie wskazać sprawcy, ale musi przyjąć karę w kwocie 500 zł tyle, że już bez punktów karnych. I właśnie w tym jest diabeł pogrzebany.
Niewskazanie kierującego – podwójny mandat?
Wśród majętnych osób stało się powszechnym niewskazywanie sprawcy wykroczenia zarejestrowanego przez fotoradar kosztem przyjęcia 500-złotowej kary. W ten sposób zyskują oni po trzykroć – nie otrzymują punktów karnych za dane wykroczenie, nie ryzykują utraty prawa jazdy za zgromadzone punkty karne, a nawet omijają karę odebrania prawa jazdy na okres 3 miesięcy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym o więcej niż 50 km/h. Wystarczy, że zapłacą 500 zł i temat zdjęcia z fotoradaru jest zamknięty. Jeśli myślicie, że są to sporadyczne przypadki, to się mylicie. Jest to zjawisko mające miejsce na szeroką skalę. Dlatego GITD teoretycznie chce ukrócić ten proceder. Sęk w tym, że nowy pomysł w zasadzie niczego nie zmieni.
Zobacz: Zdjęcie z fotoradaru a utrata prawa jazdy za przekroczenie prędkości
Według Dziennika Gazety Prawnej, rozważana przez GITD propozycja zmiany sytemu kar zakłada wprowadzenie kary administracyjnej, która byłaby nakładana w razie niewskazania sprawcy wykroczenia. Właściciel pojazdu miałby obowiązek opłacenia kary w wysokości 2-krotności kwoty mandatu za zarejestrowane wykroczenie.Tym samym przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h wiązałoby się z karą pieniężną wynoszącą 1000 zł (2-krotność mandatu 500-złotowego za to wykroczenie). Czy dla kogoś, kto zarabia kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych jest to wysoka kara? Raczej nie. Tym bardziej, że jako kara administracyjna nie wiązałaby się ona z przypisaniem punktów karnych do konta właściciela pojazdu. Dlatego nowy pomysł wydaje się być jedynie sposobem na dodatkowe, bardzo wyraźne wpływy do budżetu. Osoba majętna, która mając do wyboru utratę prawa jazdy, lub 1000-złotową karę, na pewno nie będzie się długo zastanawiać. Prawo jazdy to często narzędzie do wykonywania pracy, prowadzenia firmy czy po prostu spotykania się z potencjalnymi inwestorami. Dlatego tylko groźba jego utraty może faktycznie przytemperować nieco sportowe zapędy kierowcy. Tym bardziej, że w zeszłym roku potężnie wzrosła liczba mandatów z fotoradarów. Urzędnicy wystawili ich aż o ponad 66% więcej! Szczegóły tej sprawy poznacie w poniższym artykule:
Zobacz: Lawinowo wzrosła liczba mandatów z fotoradarów w Polsce!
Dodaj komentarz