Samochodem 2019 roku o mały włos nie został sportowy model i to taki z krwi i kości. W dogrywce przegrał on jednak z … elektrykiem, Jaguarem I-Pace. Czy to znak czasu? A może polityczna poprawność? W końcu dziś świat staje na głowie, aby zniechęcić kierowców do jazdy spalinowymi autami i wręcz na siłę wmówić im, że „elektryki” są zbawieniem ludzkości.
W finale plebiscytu „Car of the Year 2019” znalazło się 7 samochodów. Oprócz popularnych modeli jak nowy Ford Focus, Kia Ceed, Citroen C5 Aircross czy Peugeot 508, znalazły się znacznie droższe i bardziej prestiżowe auta. Nowy Mercedes Klasy A naszpikowany zaawansowanymi systemami jak np. Linguatronic (sterowanie funkcjami pojazdu głosem), sportowy Alpine A110 z tylnym napędem i centralnie umieszczonym silnikiem oraz w pełni elektryczny SUV Jaguar I-Pace. Osobiście nie miałem większych złudzeń, które auto zwycięży. Ale w finale było sporo dramaturgi, bo dwa auta otrzymały tyle samo punktów i trzeba było zarządzić dogrywkę.
Tytuł „Car of the Year 2019” dla Jaguara!
Okazało się bowiem, że zarówno Alpine A110 i Jaguar I-Pace otrzymały po 250 punktów. Dlatego zdecydowano się doliczyć tzw. „małą punktację” od poszczególnych krajów. Wynikiem 18 do 16 rywalizację wygrał Jaguar. Muszę jednak przyznać, że I-Pace to kawał porządnego samochodu, a nie jakieś pudełeczko na baterie pokroju Nissana Leaf.
Źródłem napędu Jaguara I-Pace są dwa elektryczne silniki, z których każdy napędza jedną oś. Łączna ich moc to 400 KM, co pozwala rozpędzić ważącego 2133 kg Jaguara 0-100 km/h w 4,8 sekundy! Bateria z kolei wystarcza na pokonanie dystansu nawet 480 km. Co ciekawe, ten elektryczny SUV może poszczycić się idealnym rozkładem masy pomiędzy osiami (50:50) oraz bardzo niskim współczynnikiem oporu powietrza Cx=0,29. Żeby naładować go do 80% potrzeba 40 minut, a 15 minutowe ładowanie pozwoli pokonać 100 km. W porównaniu do Leafa ten model potrafi wzbudzić we mnie ciekawość. Tylko, że kosztuje tyle co Mustang GT i Alpine A110 razem wzięte.
Może dlatego drugie miejsce zajął Alpine A110, będący sportową maszyną z krwi i kości. Choć jego cena jest bardzo wysoka, to na tle Jaguara I-Pace nie robi już takiego wrażenia. Niska masa, centralnie umieszczony silnik, tylny napęd i ascetyczne wnętrze – wszystko podporządkowane sportowym emocjom. Jednak nawet mnie zaskoczyła tak wysoka pozycja sportowego auta w tym plebiscycie. W końcu to auto niszowe, adresowane do wąskiej grupy osób. Prędzej spodziewałbym się widzieć w tym miejscu Peugeota albo Forda Focusa. Tyle tylko, że I-Pace jest równie niszowy co Alpine. A może nawet bardziej, przynajmniej w naszym kraju. Eksperci COTY mieli w tym roku jednak jakieś zaćmienie/swobodę/dyspensę/interes w tym, żeby pominąć aspekt cenowy Jaguara. I chyba przez to tegoroczny plebiscyt COTY był jednym z najciekawszych w ostatnich latach. Tylko, że mało pomocny dla przeciętnego nabywcy auta.
Zobacz: Nowy Alpine A110 – powrót legendarnego auta
Szkoda też, że Alpine A110 nie jest tańsze od Mustanga – bardzo szkoda. Wtedy też na pewno by wygrał i był sukcesem rynkowym. Ale obawiam się, że Renault nie chce sprzedawać zbyt wiele Alpine – musiałby wtedy płacić kary za CO2.
„Wygrał” też pierwsze miejsce w USA organizacji Consumer Reports… na najbardziej awaryjny samochód na tamtejszym rynku 🙂
A już łudziłem się, że elektryczne Jaguary przestaną się w końcu psuć.