Prawo jazdy kategorii B z ograniczoną masą pojazdu ma pozwolić na jazdę tylko lżejszymi autami – takie przepisy rozpatruje Unia Europejska. Parlament Europejski rozważa projekt zmian przepisów, w ramach którego jazda ciężkimi autami takimi jak np. SUV-y ma być ograniczona. Ale nie tylko nimi.
Unia Europejska zaczyna być coraz dziwniejszym tworem, w którym wzajemna współpraca i swobody są sukcesywnie ograniczane zamiast rozwijane. Obecnie Parlament Europejski pracuje nad projektem raportu na temat nowej dyrektywy odnoszącej się do prawa jazdy. Zamysł tego dokumentu w obecnej postaci wydaje się wręcz o tyle absurdalny, że zakłada wprowadzenie nowych kategorii prawa jazdy i pozbawienie kierowców już posiadanych uprawnień. Brzmi niedorzecznie?
Zobacz: Test Hyundai Kona N Performance
To dopiero rozgrzewka, bo w mediach głównego nurtu raczej przebijała się tylko informacja o wprowadzeniu cyfrowego prawa jazdy, albo obowiązkowych testów do kierowców w wieku powyżej 70 lat. A legislatorzy PE pracują ze zdecydowanie większym rozmachem.
Prawo jazdy na auta o DMC 1,8 tony
Jeśli jesteś fanem SUV-ów, aut terenowych albo dużym limuzyn, to pomysł Parlamentu Europejskiego uderzy w pierwszej kolejności w Ciebie. Jeśli projekt nie zostanie odrzucony, to zakłada ograniczenie dopuszczalnej masy pojazdu, jakim będzie można kierować w pierwszych latach po odebraniu prawa jazdy. Wprowadzone mają zostać dwie kategorie
- B,
- B+.
Pierwsza kategoria B, ma uprawniać kierowcę do prowadzenia pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej do 1,8 tony. Dopiero po dwuletnim okresie próbnym i ukończeniu 21. roku życia kierowca z prawem jazdy B, będzie można rozszerzyć swoje uprawnienia do kategorii B+, o ile przejdzie dodatkowy kurs i zda egzamin. Skąd taki pomysł? Pomysłodawcy takiego rozwiązania twierdzą, że pozwoliłoby ono zatrzymać rynkową ekspansję ciężkich i stwarzających, według nich, duże zagrożenie na drogach suv-ów, których masa przekracza często dwie tony.
Prawo jazdy B+ ? Branża transportowa protestuje
Jak wspominaliśmy na początku artykułu, ostatnie lata działalności UE to tworzenie coraz to większych barier i generowanie dodatkowych kosztów dla jej członków i dla obywateli. Na nowy projekt Parlamentu Europejskiego ostro zareagowała, nie po raz pierwszy, branża motoryzacyjna. We wspólnym dokumencie dotyczącym nowego projektu zmian przepisów PE, odniosły się Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRU), Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) a także Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) czyli potężne organizacje samochodowe.
Zobacz: Odebrane polskie prawo jazdy a zagraniczne prawo jazdy – czy można prowadzić?
Nie pozostawiają one na projekcie suchej nitki. W wystosowanym do Parlamentu Europejskiego piśmie czytamy, że proponowane zmiany nie uwzględniają rzeczywistych implikacji dla praw jazdy i stwarzają faktyczne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, postępu w zakresie ochrony środowiska, a także realiów i dobrej kontynuacji mobilności towarów i osób. Przedstawiciele IRU, FIA i ACEA zarzucają projektowi nie tylko brak spójności z dotychczasową polityką UE w zakresie praw jazdy, ale – przede wszystkim – wskazując na problemy natury logistycznej i finansowej.
Unia Europejska jednak przeciwna autom elektrycznym?
Dodatkowe szkolenie i egzaminy mające na celu uzyskanie prawa jazdy kategorii B+ spowodowałyby obciążenie finansowe, administracyjne i praktyczne dla wszystkich obecnych kierowców, którzy będą potrzebowali odpowiedniej przekwalifikowania. Ale co jeszcze ciekawsze, nowe przepisy uderzają najbardziej w promowane przez UE samochody elektryczne. Pojazdy te mają masy wyraźnie przekraczające 2 tony, a najtańsze i najlżejsze z nich z ledwością mieszczą się w limicie 1,8 t.
Kłóci się to z koncepcją wprowadzenia zakazu sprzedaży aut elektrycznych w UE od 2035 roku. Nie ma bowiem na ten moment co liczyć, że masy tych pojazdów gwałtownie spadną mieszcząc się w limicie DMC i to z kilku powodów. Po pierwsze klienci chcą SUV-ów i takie auta projektują koncerny, po drugie tego typu auta z założenia są duże i ciężkie, zatem zużywają więcej energii, a po trzecie więcej energii oznacza większe akumulatory a przez to masę. Z tego powodu dziś samochody elektryczne to najczęściej ciężkie SUV-y, bo takich aut chcą klienci, zatem UE musiałaby wprowadzić politykę niczym komuniści w okresie socjalizmu i odgórnie ustalać czego społeczeństwo chce i co jest dla niego dobre…
Unia chce zakazać SUV-ów
W swoim apelu do członków unijnej Komisji Transportu przedstawiciele IRU, FIA i ACEA podkreślają również, że propozycja ograniczenia DMC pojazdów, które mogą być prowadzone przez kierowców z kategorią B, dotyczy SUV-ów, choć z europejskiego punktu widzenia homologacji, SUV nie jest oddzielną kategorią. Przyjęcie raportu w takiej postaci spowodowałoby dodatkowe trudności prawne i konflikty między homologacją typu a przepisami dotyczącymi prawa jazdy.
Zobacz: Test Cupra Formentor VZ5 czyli prawie 400 KM pod maską
Dodatkowo, wyrażają wątpliwości co do uzasadnienia proponowanego limitu 1,8 tony. Zauważają, że brak statystycznego dowodu na to, że samochody o masie przekraczającej 1,8 tony, zwłaszcza wśród młodszych kierowców (w wieku 18-21 lat), są częściej zaangażowane w wypadki drogowe.
Skąd ten pomysł? Przecież to się nie spina
Projekt raportu Komisji Transportu UE budzi kontrowersje ze względu na sprzeczność z dotychczasowym kursowaniem Unii Europejskiej, który promuje elektromobilność. Przypomnijmy, że już w 2018 roku unijne przepisy pozwoliły państwom członkowskim podnieść limit DMC dla prawa jazdy kategorii B (w przypadku pojazdów elektrycznych) z 3,5 tony do 4,25 tony. Obecnie rozważa się nawet automatyczne rozszerzenie tych uprawnień dla wszystkich kierowców w UE, niezależnie od kraju, w którym otrzymali prawo jazdy. Dodatkowo, Niemcy rozważają kontrowersyjny pomysł dopuszczenia osób w wieku 17 lat do starania się o prawo jazdy kategorii C (pojazdy ciężarowe).
Zobacz: Test Alfa Romeo Giulia Competizione
Warto jednak podkreślić, że obecna debata dotyczy jedynie projektu raportu, który może stanowić punkt wyjścia do nowych regulacji. Nowe przepisy nie będą działać wstecz, co oznacza, że pozbawienie kierowców z prawem jazdy kategorii B dotychczasowych uprawnień może okazać się niemożliwe i ewentualnie dotyczyć nowo wydawanych dokumentów.
Zobacz: Zdany egzamin a jazda bez prawa jazdy – czy grozi za to kara?
Dodaj komentarz