REKLAMA

Wyższa akcyza na używane auta sprowadzane z zagranicy?

Autor: Daily Driver · Zdjęcia: DailyDriver.pl · Dodane: 22 września 2020
Zobacz także:
Przelicznik mocy » Auto z Niemiec »

Nowa akcyza na używane samochody to temat, który wraca w 2020 roku. Wyższy podatek akcyzowy to kolejny pomysł rządu na ratowanie budżetu Państwa, który mocno uszczuplał m.in. z powodu paniki wywołanej przez koronawirusa i zamknięciem gospodarki. Ale wyższa akcyza od aut sprowadzanych z zagranicy może mieć inne przyczyny niż tylko potrzebą ratowania finansów kraju.

Jeśli czytacie nasz portal od początku, to zapewne pamiętacie, jak w 2016 roku rząd tworzył projekt podwyższenia akcyzy od używanych samochód sprowadzanych z zagranicy. Był on niesamowicie kontrowersyjny, bowiem zakładał bardzo wysoką akcyzę na starsze auta wyposażone w duże pojemnościowo silniki. W zależności od wielkości jednostki napędowej i roku produkcji pojazdu, akcyza mogła sięgnąć nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych i to niezależnie od wartości auta! Dla 15-letniego samochodu z silnikiem o pojemności ponad 4000 cm3 akcyza miała wynieść 56 tysięcy złotych! Z czasem doszły pewne poprawki do projektu, które zmieniły sposób liczenia podatku akcyzowego, czyniąc go znacznie niższym. Ale gdyby wszedł on w życie, opłacalność sprowadzania samochodów do Polski byłaby na tyle niska, że drastycznie spadłby import aut, a ceny krajowych egzemplarzy poszybowałyby w górę.

Wyższa akcyza na auta używane z zagranicy w 2021 roku?

Kilka dnia temu temat podwyższenia akcyzy od używanych aut z zagranicy powrócił. Przedstawiciele rządu w dość lakoniczny sposób zaakcentowali swoje zainteresowanie rynkiem importowanych samochodów. Na konferencji dotyczącej rozwoju polskiej elektromobilności, minister Jadwiga Emilewicz wspomniała o możliwości dodatkowego obciążenia polskiego importu aut wyższą akcyzą. Przyczyny są dwie (nieoficjalne).

Pierwsza to problemy z wysokością deficytu budżetowego, który zbliża się do progu zapisanego w Konstytucji. Drugi to świetna sytuacja polskiego rynku importowanych aut, który błyskawicznie odbudował się po „lock-downie”. Już w czerwcu różnica w stosunku do okresu z zeszłego roku wyniosła niespełna 7 %. Dlatego nie dziwi fakt, że rząd chce „położyć łapę” na tę niezwykle silną część polskiej gospodarki. Co więcej, słowa wicepremier faktycznie zabrzmiały groźnie:

Chcielibyśmy stosunkowo szybko opracować regulację akcyzową, która sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać

Co zaskakujące, a dla zwolenników wolnego rynku wręcz oburzające, minister poszła o krok dalej w swych rozważaniach. Przyznała bowiem, że dużym problemem jest to, że

 tak dużo samochodów z drugiej ręki trafia na polski rynek,

dlatego uważa, że wspieranie rozwoju elektromobilności jest szansą by to zmienić. W stwierdzeniu tym można doszukać się troski o środowisko, ale równie dobrze wpływu olbrzymiego lobby, które stoi za rządem, narzucając jedyny „słuszny” tok patrzenia w przyszłość. A przecież rynek kształtują popyt i podaż. Jeśli atrakcyjność jednego produktu próbuje się zmniejszyć poprzez nałożenie na niego sankcji czy podatków, to trudno tutaj mówić o „wolnym rynku”.

Jak będzie liczona nowa akcyza od aut używanych z zagranicy?

Na chwilę obecną rząd nie podał żadnych szczegółów dotyczących nowej akcyzy. Być może uzależni ją od wielkości silnika czy poziomu jego emisji spalin (np. CO2). Trudno powiedzieć. Ale trzeba pamiętać, że poprzednie zagranie rządu było kapitalnym pomysłem, jeśli mowa o ściąganiu należności za akcyzę.

Zobacz: Co trzeba wymienić po zakupie używanego auta?

Strach przed kolosalnymi podwyżkami akcyzy sprawił, że handlarze przetrzymujący na placach dziesiątki aut z zagranicy bez opłaconego podatku akcyzowego (umowa na tzw. Niemca z datą sprowadzenia określaną w dowolnym momencie), szybko ruszyli do urzędów celnych (a potem skarbowych), aby dokonać należnych opłat za samochody, póki te były jeszcze niskie. Finalnie projekt nowej akcyzy został odrzucony, a społeczeństwo odtrąbiło sukces. Ale ten rzeczywisty mogło świętować Państwo, którego budżet szybko zasilił się zaległymi podatkami akcyzowymi.

Czy to tylko straszenie, czy rzeczywista potrzeba zmian?

Z drugiej strony trzeba mieć na uwadze, że w Polsce zachodzą duże zmiany w sektorze energetycznym. Ogromne zainteresowanie fotowoltaiką sprawia, że rośnie też sprzedaż samochodów elektrycznych (ale dość powolnie). Bo choć są one droższe w zakupie (póki co) od spalinowych, to przy korzystaniu z domowej fotowoltaiki, stają się tańsze w eksploatacji, przynajmniej jeśli mówimy o cenie paliwa. Rząd chce przy tym wzmocnić ten trend, osłabiając zainteresowanie używanymi autami starszej generacji. Przyznał to na tej samej konferencji Minister Klimatu Michał Kurtyka, który powiedział, że:

Wszystko wskazuje na to, że w okolicach 2022-23 r. nastąpi przełamanie kosztowe i pojazd spalinowy przestanie być tańszy niż elektryczny. A co za tym idzie powtórzymy rewolucyjną krzywą adaptacji nowej technologii, jak to ma miejsce z fotowoltaiką.

Minister dał tym samym jasno do zrozumienia, że celem rządu jest promocja pojazdów elektrycznych i fotowoltaiki. To rzuca pewien cień na pojazdy spalinowe i ich właścicieli (obecnych i przyszłych). I każe się zastanowić, czy auto spalinowe nie zostaną dodatkowe opodatkowane, aby uczynić ich zakup mniej atrakcyjnym wobec elektrycznych. Bo na obniżkę cen pojazdów na prąd nie ma co liczyć w najbliższych latach. Ale z drugiej strony nie można zapominać o ogromnym rynku paliw kopalnych, inwestycjach rządu w rozwój polskiego Orlenu (fuzja z Lotosem), rynku producentów części zamiennych, warsztatach mechanicznych czy przede wszystkim o ludziach, którzy z racji niższych zarobków, nie będą w stanie jeszcze przez długi czas kupić auta elektrycznego. A przecież ci ostatni kupują tanie samochody jako remedium na brak transportu publicznego w mniejszych miejscowościach, z których trzeba dojeżdżać do większych ośrodków miejskich w poszukiwaniu pracy czy szkoły.

Zobacz: Auto elektryczne – jakie przywileje ma na drodze?

Być może zmiany przyspieszą na skutek wprowadzenia kolejnych dotacji do systemów produkcji energii odnawialnej pochodzących z podatków, na które składać się będziemy my wszyscy. Mimo wszystko trudno sobie wyobrazić, żeby w perspektywie kilku najbliższych lat pozbyć się z rynku kilkunastu milionów samochodów spalinowych. No chyba, że rząd dla „dobra” nas wszystkich wprowadzi kolejne kary dla właścicieli używanych aut w postaci nowych podatków i obostrzeń dotyczących poruszania się nimi po kraju. Wtedy być może w mniejszych miasteczkach i wsiach do łask wrócą … podróże konną. Jednak jeśli stanie się to za szybko, to wtedy ministrów zamiast elektrycznymi Teslami czy Nissanami wozić będą … taczkami.

Zobacz: Akcyza od aut hybrydowych w 2020 roku niższa o połowę!

5
Dodaj komentarz

avatar
2 Comment threads
3 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
4 Comment authors
OldMderekTargowicaAppleman Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
DEREK
Gość
DEREK

więc tak, rzad w swojej jak zwykle szeroko pojętej walce ze starociami wprowadzi wysoką akcyzę na „stare” samochody. Staży ludzie którzy całe życie pracowali za michę ryżu odłożyli na emeryturę właśnie 2 tysiace zł na ten stary samochód (znam rodzinę gdzie trzypokoleniowa rodzina odłożyła właśnie na pierwszy samochód 3 tysiące zł) niestety kolejnie nie będą mieli tak dobrze bo za małe pieniądze według „rządu” nie zakupią już auta bo będą zbyt drogie. Jako alternatywa dla tych ludzi pozostaje tylko komunikacja miejska bo zazwyczaj w tym wieku majają za darmo. Wtedy ci ludzi którzy są wg ZUS i „rządu” „obciążeniem dla… Czytaj więcej »

Targowica
Gość
Targowica

Pełna zgoda. Kraj kolonia. Państwo i ludzie na kredycie.

OldM
Gość
OldM

Auto za 3000 zł toż to złom a nie auto ?/?, sam kiedyś kupiłem jako pierwsze auto golfa za 4000 złom po miesiącu się rozklekotał

Appleman
Gość
Appleman

Talkie spoleczenstwo.W koronawirusa uwierzyli to i w akcyze uwierza ktora ma byc ekologiczna….

derek
Gość
derek

czyli co? masz jakieś wieści że wirus nie istnieje?

Aktualności