W 2020 roku Ford wprowadził na rynek silnik 7.3 V8 Godzilla, który trafił nie tylko do pickupów Super Duty, ale i na wolny rynek, gdzie może zostać nabyty przez każdego petrolheada. Teraz pojawiła się informacja, że motor 7.3 L ma otrzymać doładowanie twin-turbo! Prace nad nową jednostką trwają i pokazują jak mocno różni się świat motoryzacji w USA i w Europie.
Podczas, gdy europejska motoryzacja umiera kosztem elektryfikacji, w Stanach Zjednoczonych producenci zdają sobie sprawę, że zapotrzebowanie na silniki spalinowe nadal jest bardzo duże. Popularność pickupów w połączeniu z dużymi dystansami jakie auta te pokonują na co dzień sprawiają, że duże motory V8 nadal są potrzebne. W 2020 roku Ford wprowadził do oferty silnik 7.3 V8 Godzilla, który zastąpił jednostkę V10. Motor stosowany jest w modelach klasy Super Duty (Ford F-250 Super Duty / F-350 Super Duty), ale można go też nabyć za ok. 8 tys. dolarów bez samochodu w oficjalnej sieci sprzedaży Forda. Teraz pojawiła się informacja, że silnik ma zostać gruntownie wzmocniony.
Fordowski silnik 7,3 l V8 Godzilla
Jak informuje Ford Authority, na obecną chwilę silnik jest poddawany testom, jednak nie ma potwierdzenia, że trafi on do produkcji seryjnej. Auta z tą jednostka napędową są już sprawdzane w warunkach drogowych i będąc wyposażone w specjalne modyfikacje nadwozia pod kątem jego kompatybilności (osłony termiczne, przeprojektowane maski). Wielką niewiadomą jest docelowa moc silnika 7.3 V8 twin-turbo, ale można się spodziewać, że będzie ogromna. Dlaczego?
Bowiem obecnie sprzedawany, wolnossący silnik 7.3 V8 Godzilla w najmocniejszym wariancie ma moc 436 KM i generuje aż 644 Nm momentu obrotowego. Jak na silnik z rozrządem w kadłubie, na pojedynczym wałku (OHV) i wielopunktowym wtrysku paliwa to bardzo dobre parametry. Ale na rynku nie brakuje gotowych systemów doładowania opartych na kompresorze, które z łatwością podnoszą moc silnika do ponad 700 KM i prawie 1000 Nm. Dlatego można się spodziewać przynajmniej podobnych wyników osiągniętych przez inżynierów Forda.
Zobacz: Lexus wprowadzi na rynek nowy silnik V8 twin-turbo?!
Trzeba przyznać, że Europejczycy coraz częściej mają powody do zazdroszczenia obywatelom USA. Z jednej strony prawo jest tam na tyle liberalne, że nie utrudnia życia właścicielom aut napędzanych dużymi silnikami spalinowymi, z a drugiej entuzjaści elektrycznych samochodów także mają coś dla siebie. I tak to powinno wyglądać – różnorodność i prawo do swobodnego wyboru. Tymczasem w Europie mamy dyktaturę UE, która jasno określa, co może przeciętny Kowalski, jakie auto może sobie kupić i gdzie nim podróżować. To już przestało być zabawne.
Zobacz: Dlaczego licznik w samochodzie zawyża prędkość?
W Europie motoryzacja została zamordowana przez unijnych terrorystów