Sprzedaż aut Porsche w I kwartale 2020 roku spadła względem poprzedniego roku. Ale w bardzo niewielkim stopniu. Drastycznie pogorszyły się za to zyski firmy. Podobno winny jest koronawirus, ale prawda jest inna. W firmę najbardziej uderza ekologia, którą … Porsche promuje. A zapłacimy za nią w przyszłości my wszyscy czyli podatnicy.
Skutki kryzysów finansowych zawsze uderzają najmocniej w najbiedniejszych. To oni odczuwają najbardziej wzrosty cen wywołane rosnącą inflacją czy podatkami mającymi naprawić gospodarkę Państwa po kryzysie. Do tego brak oszczędności tworzy dla tej grupy przyszłość z kiepskimi perspektywami. Ale nie oznacza to wcale, że rynek dóbr luksusowych jest w czasach kryzysu wolny od problemów. Także i on mierzy się ze spadkami sprzedaży, choć perspektywa powrotu do dobrej koniunktury jest w tym przypadku znacznie lepsza. Ale póki co nawet taki koncern jak Porsche, musi zacisnąć nieco pasa, bo i on traci w tym momencie swoje potencjalne zyski.Chociaż panika wywołana przez koronawirusa, nie jest główną przyczyną problemów niemieckiego koncernu.
Sprzedaż aut Porsche w I kwartale 2020 roku
Przedstawiciele marki Porsche poinformowali o wynikach firmy za pierwszy kwartał 2020 roku. W porównaniu z tym samym okresem przed rokiem, zysk operacyjny firmy spadł o 34%, do 0,6 miliarda euro. Zwrot ze sprzedaży wyniósł 9,5%, a liczba dostaw spadła o 5%. Do końca marca producent przekazał klientom 53 125 samochodów. Od początku roku zatrudnienie wzrosło o 1%, do 35 866 pracowników. Gorsze wyniki finansowe i sprzedażowe, są zdaniem przedstawicieli firmy skutkiem paniki wywołanej koronawirusem. Być może w pewnym stopniu faktycznie tak jest, ale raczej nie jest to dominująca przyczyna. Porsche ma bowiem problemy ze sprzedażą aut już od dłuższego czasu. A koronawirus pozwala tylko ukryć te problemy. A przy okazji inne rzeczy.
Zobacz: Porsche i Boeing budują latające auto elektryczne!
Niemiecki koncern w ostatnim czasie notuje zauważalne spadki sprzedaży nowych aut. Nie pomagają w tym ani modne SUV-y, które wprowadził do swojej oferty, ani stricte elektryczny model Taycan. Jak się okazuje 2020 rok to kolejny, w którym Porsche notuje spadek sprzedaży. W pierwszym kwartale 2018 roku Porsche sprzedało 63 478 samochodów co oznaczało wzrost o 6% względem roku 2017. Ale już w 2019 roku, w tym samym czasie niemiecki koncern sprzedał na świecie 55 700 aut, co oznaczało niebagatelny, bo aż 12% spadek sprzedaży. A przecież mówimy o roku niebywałej koniunktury na świecie. Dlatego wynik za pierwszy kwartał 2020 roku na poziomie 53 125 aut trudno uznać za osłabiony przede wszystkim przez koronawirusa. To praktycznie taki sam rezultat jak rok wcześniej.
Zobacz: Najlepiej sprzedające się hot hatche w Polsce! MEGA Raport 2019!
Warto zauważyć, że inne marki samochodów (także tych luksusowych) notują znacznie większe spadki sprzedaży. Są to straty na poziomie nawet 20-40% względem poprzedniego kwartału. Jeśli porównamy kwartalne wynik sprzedażowe Porsche za lata 2015 (51 102 egzemplarzy) i 2016 (55 974 egzemplarzy) to zauważymy, że niemiecki koncern stale utrzymuje sprzedaż na bardzo podobnym poziomie. Można by nawet powiedzieć, że w czasach kryzysu firma radzi sobie naprawdę dobrze. Gdyby kliencie Porsche naprawdę odczuli panikę wywołaną koronawirusem, to mówilibyśmy o wynikach kwartalnych na poziomie 25-40 tys. sprzedanych aut. Komu zatem jest na rękę obarczać winą koronawirusa za nieco gorsze wyniki sprzedażowe?
Dlaczego Porsche notuje mniejsze zyski? Na pewno nie przez koronawirusa!
Zapewne zastanawia Was zatem, skoro jest tak dobrze, to jak przy 5% spadku sprzedaży, firma zanotowała spadek zysku operacyjnego na poziomie aż 34%? Winą za ten stan rzeczy ponoszą przede wszystkim ogromne inwestycje, jakie firma poczyniła w ostatnim czasie w rozwój elektrycznych modeli. Mówi o tym sam Lutz Messchke, wiceprezes zarządu Porsche AG i członek zarządu odpowiedzialny za finanse i IT:
Przy 6 miliardach euro, w porównaniu z ubiegłym rokiem firma osiągnęła nawet niewielki wzrost przychodów ze sprzedaży. To efekt korzystnego miksu modeli; także jednostki biznesowe poza branżą samochodową odnotowały korzystny rozwój.
Lutz podkreśla jednak, że „jesteśmy zaangażowani w nasze inwestycje w przyszłość w zakresie elektryfikacji i cyfryzacji naszych samochodów” a ogólne zyski firmy spadły nie przez nieco niższą sprzedaż aut, ale przede wszystkim przez „koszty związane z utrzymującymi się wysokimi inwestycjami w elektryfikację oraz cyfryzację”. Poza tymi wydatkami nastąpił wzrost kosztów ogólnych związanych z wprowadzeniem nowych modeli (głównie tych elektrycznych, których ma być prawdziwy „wysyp” w najbliższych latach).
Być może właśnie dlatego nawet w Porsche temat koronawirusa stał się „modny” i trafia do komunikatów prasowych, aby odciągnąć nieco uwagę od ogromnych kosztów związanych z elektryfikacją samochodów. Kosztów, które niekoniecznie zostaną tak łatwo obrócone w zysk, jeśli przepisy na świecie, nie zaczną dużo mocniej uderzać we właścicieli aut z silnikami spalinowymi. W jaki sposób? Najpierw nowymi podatkami, a potem karami finansowymi, które „zachęcą” do wybierania elektrycznych modeli. A w międzyczasie rosnącymi kosztami energii elektrycznej, mimo lokowania ogromnych środków w rozwój alternatywnych źródeł energii jak farmy wiatrowe czy kolektory słoneczne. Bo skoro tyle inwestujemy w rozwój taniej energii elektrycznej, to czemu jej koszty stale i nieprzerwanie rosną?
Zobacz: Japonia stawia na wodór jako paliwo przyszłości i źródło energii!
Na wirusa można wszystko zwalić. Nikt nie widział go i nawet patolodzy go nie znajdują w sekcjach. Ideal