Opel Insignia kombi po liftingu z silnikiem 2.0 Turbo 200 KM to auto prawie kompletne. Test ten pokaże Wam co zmieniło się w nowej Insignii, co udało się poprawić, a co jeszcze potrafi przeszkadzać. No i jak spisuje się zupełnie nowy układ napędowy, który otrzymał m.in. 9-biegowy automat!
Jednym z kluczowych problemów starszych Opli, głównie tych wyposażonych w silniki benzynowe, był fakt, że ich osiągi odbiegały od tego co obiecywały ich dane techniczne. Mimo że auta miały na papierze dobre czy nawet bardzo dobre parametry, to subiektywne odczucia z jazdy były znacznie gorsze niż sugerowały to dane katalogowe. Na dodatek niezależnie od wybranego wariantu silnikowego, Opel nie był w stanie zaoferować szybkiego automatu mogącego konkurować z DSG Volkswagena czy EDC Renault. W połączeniu z wysoką masą samochodów i skłonnością do ich podsterowności, kierowcy o sportowej żyłce musieli albo szukać alternatywy u konkurencji, albo decydować się na diesla. A szkoda, bo przecież od strony funkcjonalnej Ople na tle konkurencji wypadały bardzo przyzwoicie oferując m.in. doskonałe fotele czy zaawansowane oświetlenie. Jednak po liftingu Insignii pojawiła się w jej gamie wersja, która kompletnie zrywa z niechlubną historią swoich poprzedników.
Opel Insignia ST (facelifting) – nowy silnik 2.0 Turbo 200 KM
Pod maską prezentowanej Insignii znalazł się zupełnie nowy, zaprojektowany przez General Motors benzynowy silnik 2.0 Turbo o mocy 200 KM, który generuje 350 Nm już od zaledwie 1500 obr./min. Jest on o tyle ciekawy, gdyż zastąpił jednostkę 1.6 Turbo o mocy 200 KM, co w czasach downsizingu jest pozytywnym zaskoczeniem. Silnik 2.0 Turbo otrzymał przy tym nowy, 9-biegowy automat i wspólnymi siłami ten tandem jest w stanie rozpędzić to niemałe kombi 0-100 km/h w 7,9 sekundy, a maksymalnie do prędkości 233 km/h. Jednak najważniejsze jest to, że dynamika auta jest odczuwalnie nawet lepsza niż sugerują to dane katalogowe.
Duża pojemność skokowa w połączeniu z turbosprężarką sprawiają, że silnik „ciągnie” od niespełna 2000 obr./min, a do tego jego skrzynia potrafi niesamowicie szybko redukować biegi. To ostatnie nie jest jednak specjalnie potrzebne, bo motor jest bardzo elastyczny i spokojnie można wyprzedzać inne auta nie przekraczając 2,5-3,5 tys. obr./min. Do tego auto błyskawicznie, bez żadnego zawahania rusza spod świateł nawet wtedy, gdy silnik działa w trybie S&S, a automat przy 140 km/h ogranicza obroty silnika do zaledwie 1990 obr./min. Jednak praca skrzyni biegów zachwyca jeszcze czymś innym.
Zobacz: Słyszysz stuki przy gaszeniu silnika? Winna przepustnica, choć stuka dwumasa!
W trakcie jednostajnej jazdy, gdy w trybie Normalnym silnik ma np. jakieś 1400 obr./min, włączenie trybu Sportowego podnosi obroty motoru do zaledwie 1800-1900 obr./min! Dopiero lekkie wciśnięciu gazu spowoduje szybką redukcję biegu i natychmiastowe rozpędzanie. W rezultacie silnik nie męczy nadmiernym hałasem w trakcie płynnie jazdy w trybie Sportowym, a przy tym zapewnia niesamowitą responsywność na dotknięcie pedału gazu. To ogromne zaskoczenie, bo w większości aut konkurencji włączenie trybu Sport przekłada się na gwałtowne zwiększenie obrotów silnika (do 2500-3000 obr./min), które na dłuższą metę jest uciążliwe. W Oplu ten problem nie występuje. W rezultacie otrzymujemy układ napędowy, który przerasta płynnością, kulturą pracy i szybkością działania rozwiązania Volkswagena czy Skody wyposażone w przekładnię DSG. A opinie o rzekomym chaotycznym żonglowaniu biegami w oplowskim automacie możecie włożyć między bajki.
Opel Insignia ST 2.0 Turbo 200 KM – rzeczywiste osiągi
Subiektywne odczucia dotyczące dynamiki auta pokrywają się z wynikami pomiarów, jakie uzyskaliśmy podczas testów samochodu na autodromie. Opel Insignia ST 2.0 Turbo 200 KM rozpędza się 0-100 km/h w 7,6 sekundy, czyli o 0,3 sekundy szybciej niż podaje to producent, a barierę 200 km/h auto pokonuje po 34 sekundach. Oznacza to, że wersja 2.0 Turbo 200 KM jest szybsza o 1 sekundę do „setki” od wersji 1.6 Turbo 200 KM sprzed liftingu i o 4 sekundy do 200 km/h od sportowej odmiany GSi z 210-konnym dieslem. Nieźle, a przecież w gamie poliftingowej Insignii jest jeszcze dostępna 230-konna wersja GSi wyposażona w ten sam, 2-litrowy motor benzynowy.
Pomiar osiągów (nawierzchnia sucha, temperatura 23° C, opony letnie) | |||||||
Opel Insignia ST (lifting) 2.0T 200 KM AT9 | 100 km/h | 120 km/h | 140 km/h | 160 km/h | 180 km/h | 200 km/h | 100-200 km/h |
Przyspieszenie od 0 do … | 7,6 s | 10,8 s | 14,4 s | 18,8 s | 25,4 s | 34,7 s | 27,1 s |
Pokonanie 402 m ze startu zatrzymanego | 16,0 s (148,1 km/h) | ||||||
Droga hamowania 100-0 km/h | 35,5 m |
Zobacz: Honda Civic 1.0 VTEC TURBO vs 1.5 VTEC TURBO – realne osiągi i różnice!
W kwestii spalania Insignia nie jest rekordzistką i konkurencja potrafi być trochę oszczędniejsza, ale wyniki są przyzwoite. Zużycie paliwa w mieście to 11,0 l/100 km (Warszawa), na trasie 7,3 l/100 km, a na autostradzie 8,2 l/100 km. Przy spokojnej jeździe na trasie Marki-Mogielnica, z wykorzystaniem dróg ekspresowcach, uzyskaliśmy spalanie na poziomie 6,0 litrów.
Opel Insignia ST 2.0 Turbo 200 KM – prowadzenie i hamulce
W zakresie prowadzenia Insignia z benzynowym silnikiem 2.0 Turbo jest równie dobra jak testowana wcześniej wersja wysokoprężna. Auto wzorowo ukrywa swoją masę w zakrętach, ma ogromny poziom trakcji na wejściu w zakręt (mimo sporego ugięcia na sprężynach) i, jak na przednionapędowe auto, wręcz zachwyca prowadzeniem. Dystansuje pod tym względem Skodę Superb czy VW Passata, ustępując pola jedynie Peugeotowi 508, który jeszcze lepiej radzi sobie z podsterownością. Na dodatek nie cierpi na tym komfort jazdy, bo duży rozstaw osi i adaptacyjne amortyzatory FlexRide Opla zapewniają dobre tłumienie nierówności. Da się jednak zauważyć, że wersja kombi ma większą skłonność do „narzucania” tyłem na zakrętach, co wynika z innego rozkładu masy i dalej wysuniętego środka ciężkości.
Zobacz: Zużyte hamulce bębnowe – objawy i wymiana
Świetnie spisują się hamulce Insignii, dzięki którym droga hamowania ze 100 km/h nie przekracza 35,5 m, a reakcja pedału hamulca na jego wciśnięcie jest bardzo gwałtowna i zdecydowana (niewielki zakres pracy pedału). Podwozie było i nadal jest bardzo mocną stroną Opla Insignii.
Opel Insignia ST 2.0 Turbo 200 KM – wnętrze po liftingu
Wnętrze Opla Insignii po liftingu tylko w minimalnych stopniu różni się od wersji sprzed modernizacji. Ładowarka indukcyjna dla smartfona, lekko zmieniona grafika systemu multimedialnego i zegarów, udoskonalona kamera cofania i minimalnie poprawione materiały wykończeniowe. To wszystko. Ale nadal jest to ogromne auto, z dużym bagażnikiem (530 litrów) i porządnym, choć może niespecjalnie „szałowym” wyposażeniem. Kierowca na pewno doceni doskonały fotel z certyfikatem AGR, który teraz ma też masaż lędźwi i regulowaną elektronicznie szerokość oparcia, rewelacyjny wyświetlacz HUD na przedniej szybie i bardzo szeroki zakres regulacji kolumny kierowniczej.
Świetnie działa też dotykowy ekran systemu multimedialnego czy adaptacyjny tempomat. Absolutnie fantastyczne są udoskonalone, matrycowe reflektory, w których zwiększono liczbę segmentów z 32 do aż 168. Pozwalają jeździć nocą na stale włączonych „długich” światłach bez ryzyka oślepiania innych kierowców.
Pochwalić Opla można za analogowe przyciski i pokrętła do sterowania poszczególnymi funkcjami, solidne zmontowania kokpitu i pełen wachlarz ogrzewanych elementów (foteli, tylnej kanapy, przedniej szyby i kierownicy). Rewelacyjna jest też tylna kanapa, która w przeciwieństwie do tej z Superba jest naprawdę wygodna nawet na długiej trasie, a materiały wykończeniowe są w większości naprawdę przyzwoitej jakości.
Nadal jednak przeszkadza słabe wygłuszenie nadkoli dające się słyszeć w trakcie jazdy z prędkościami powyżej 130 km/h, lakierowane na wysoki połysk plastiki na tunelu środkowym noszące ślady palców i rys, przeciętne spasowanie plastików na drzwiach i drobne poskrzypywania tylnej rolety. Miejscami można by poprawić jakość plastików, bo nadal potrafią być zbyt twarde, albo mieć nieco za ostre wykończenie.
Zobacz: Test Alfa Romeo Giulia Veloce Ti Q4 2.2 Diesel
Szkoda też, że zniknęły przyciski poszczególnych trybów jazdy, które zastąpił jeden klawisz. Usunięto też przycisk do synchronizacji temperatury w obu przednich strefach, a funkcje tę ukryto w menu systemu multimedialnego. Dostrzegalne są też błędy w tłumaczeniach poszczególnych funkcji, które nie powinny mieć miejsca w aucie po modernizacji, czy problem z wyłączeniem układu rozpoznawania znaków (mimo że był dezaktywowany, nadal odczytywał i wyświetlał poszczególne znaki).
Opel Insignia ST 2.0 Turbo 200 KM – cena
Opel Insignia po liftingu jest też niestety droższy od poprzednika. Najtańsze kombi kosztuje obecnie aż 134 400 zł (wersja Edition) i pod maską ma motor 1.5 Diesel o mocy 122 KM i manualną skrzynię biegów. Wersja benzynowa 2.0 Turbo 200 KM to co najmniej 161 700 zł (Elegance), a nasz egzemplarz Business Elegance z dodatkowym wyposażeniem, został wyceniony na 187 tys. zł. Obecnie będzie jeszcze trochę droższy, bo nastąpiła kolejna korekta cennika.
Trzeba jednak przyznać, że cena ta obejmuje już prawie kompletnie wyposażone auto, z perfekcyjnymi fotelami AGR pokrytymi skórą i alcantarą, z reflektorami matrycowymi, adaptacyjnym zawieszeniem FlexRide, kompletem systemów bezpieczeństwa, wyświetlaczem HUD, automatyczną skrzynią biegów, kamerą cofania itd. W zasadzie na liście opcji warto jeszcze rozważyć system audio BOSE, dach panoramiczny czy hak holowniczy.
Zobacz: Test Opel Insignia GSi Sports Tourer
Zachęcony opinią przejechałem się i jestem w szoku. Jak to płynnie i dynamicznie jezdin Insignia nie dość że krowa wielka to prowadzi się leciutko jak piórko. I świetnie rwie do przodu. Mogliby te plastiki trochę jeszcze poprawić i wyciszenie. Ale jestem zaskoczony. Na plus.
A kiedy test GSI?
Powyżej 160 kmh widać że puchnie
Czyli na koniec produkcji w końcu zrobili dobrą wersję? Trochę późno. Poza tym kombi insignia jest brzydka. Lepszy sedan.
Jak chcesz coś ładnego to nie Insignia 2.0 Turbo 200 KM tylko Giukia 2.0 Turbo 200 KM. A w tej cenie to kupisz prawie Veloce 280 KM
Giulia przy Insignii jest jak kompakt. Jednak rozmiar dla niektórych robi różnicę. Także optycznie Insignia B to „kawał auta”, podczas gdy Giulia – jak doskonale by nie jeździła i jak piękna by nie była – po prostu niknie w tłumie.