Testowany Ford Fiesta ST-line ma pod maską silnik 1.0 EcoBoost o mocy 140 KM, a jego nadwozie zdobi sportowy zestaw aerodynamiczny. Ale to nie jedyne cechy szczególne tego modelu. Jak się okazuje, Fiesta ST-line może śmiało nawiązać walkę nawet ze sportowymi modelami konkurencji, w tym m.in. Suzuki Swift Sport, bo jego projektanci zafundowali mu szereg usprawnień technicznych.
Wbrew temu co możecie sądzić, Fiesta ST-line nie jest jedynie ciekawą designersko wersją adresowaną do osób lubiących się wyróżniać na drodze. To spadkobierczyni dawnej odmiany RED EDITION (a wcześniej SPORT) czyli sportowo nacechowanej Fiesty, która kilka lat temu urzekła mnie swoim fanatycznym prowadzeniem! Gdy dowiedziałem się, że będę mieć okazję sprawdzić jej najnowsze wcielenie, byłem bardzo ciekaw co Ford jeszcze w niej udoskonalił. Jak się okazało, wiele rzeczy, które zdaniem moich kolegów po fachu rzekomo poprawiono w nowej Fieście wcale mnie nie przekonały, innych w ogóle nie dostrzegłem, a pozostałe niekoniecznie uznaję za progres.
Pierwsze wrażenie…
Dajmy na to wnętrze. Pierwsze recenzje znanych w branży dziennikarzy kazały zakładać ogromną poprawę jakości materiałów zastosowanych w kabinie. Po przejażdżce najnowszym Fordem Mustangiem, w którym autentycznie odczułem poprawę szeregu materiałów wykończeniowych, także i w Fieście spodziewałem się wyraźnej różnicy. Po zajęciu miejsca w jej kabinie, tak wielkiego zachwytu z mojej strony jednak nie było. Boczki drzwi pokryte są bowiem twardym i szorstkim w dotyku plastikiem (jak w Mustangu sprzed faceliftingu), podszybie także zdobi twarda listwa, która w przyszłości może zacząć wydawać dźwięki na nierównościach, a nowy materiał pokrywający deskę rozdzielczą faktycznie ugina się pod palcami, ale ma specyficzną, moim zdaniem mało przyjemną w dotyku fakturę.
Fotele sportowe nadal mają braki w zakresie właściwego podpierania ud i barków w zakrętach, a niskie umieszczenie środkowych nawiewów jest rozwiązaniem raczej wymuszonym, a nie celowo zaplanowanym. No i ta skąpa ilość miejsca w drugim rzędzie siedzeń oraz w bagażniku – to właściwie ten sam poziom, jaki prezentował poprzedni model w 2007 roku. Naprawdę, po nowej generacji spodziewałem się czegoś lepszego. Problem w tym, że to w zasadzie mocno zmodernizowana, poprzednia wersja Fiesty…
Nowy Ford Fiesta ST-line wygląda rasowo!
Na całe szczęście powyższy akapit wyczerpał w zasadzie większość, poważnych uwag co do Fiesty VII generacji. Bo jej najnowsza odsłona, zwłaszcza w wersji ST-line, to naprawdę świetne auto i to pod wieloma względami! Prezentuje się lekko i ma zdecydowanie lepsze proporcje nadwozia niż poprzedni model. Przednie reflektory, grill, zderzaki oraz progi nadają Fieście zadziorności, a przy tym w żadnym wypadku nie umniejszają jej powadze. Co prawda LED-owe ramki świateł do jazdy dziennej kłócą się swoją barwą z halogenowymi światłami mijania, ale poza tą drobną wpadką reszta wygląda bardzo dobrze.
Piękne felgi, delikatna lotka na klapie bagażnika, a do tego zarezerwowane tylko dla tej wersji zderzaki oraz grill czynią z Fiesty ST-line zadziorne auto do miasta. Tyle tylko, że ta usportowiona odmiana nie została jedynie ozdobiona stylizacyjnymi dodatkami mającymi zadać snobistycznego szyku na drodze jej właścicielowi. ST-line to też znacznie bardziej sportowe doznania zza kierownicy, co dla typowych pozerów może oznaczać problemy!
Ford Fiesta ST-line – prowadzenie i komfort jazdy
Usportowiona Fiesta ST-line jest przede wszystkim znacznie sztywniejsza niż pozostałe jej odmiany w gamie, przez co szybciej też reaguje na ruchy kierownicy. Nadwozie tylko w niewielkim stopniu pracuje na zakrętach, a do pokonania 90-stopniowego zakrętu nie jest wymagane odrywanie rąk od kierownicy.
Mniejsze ruchy karoserii niż w poprzedniczce spowodowały co prawda, że nieco trudniej ocenić moment, w którym auto zaczyna tracić przyczepność, ale przekroczenie tej granicy jest naprawdę trudne, bo Fiesta dziarsko i energicznie zmienia kierunki jazdy (choć wydaje mi się, że minimalnie mniej żywiołowo niż poprzedniczce RED EDITION), utrzymując wysoką przyczepność do drogi.
Ford Fiesta ST-line względem pozostałych odmian w gamie ma istotnie zmodyfikowane podwozie. Przede wszystkim auto otrzymało sprężyny obniżające o 10 mm, zastosowano sztywniejsze elementy gumowe zawieszenia, a układ kierowniczy ma skrócone przełożenie względem wersji RED EDTITION. Skrajne punkty położenia kierownicy dzieli 2,5 zamiast 2,6 obrotu.
Trzeba jednak przy tym podkreślić fakt, że zawieszenie potrafi dość wyraźnie przypomnieć o jakości nawierzchni po której się poruszamy i na dłuższą metę nie będą to doznania przyjemne. Przynajmniej dla kogoś, kto kupił wersję ST-line tylko po to by efektowanie w niej wyglądać. Za to na autostradzie, nawet przy prędkościach rzędu 180 km/h trudno o auto tej klasy, które tak pewnie trzyma się zadanego toru jazdy. Nawet potężniejsze samochody z wyższych segmentów nie dają często poczucia takiej pewności za kierownicą jak Fiesta ST-line.
Ford Fiesta ST-line – silnik 1.0 EcoBoost i skrzynia biegów
Większyc zmian na tle testowanej przez nas wcześniej Fiesty RED EDITION nie dostrzegłem pod maską nowej Fiesty w wersji ST-line. Pracuje tam, na całe szczęście, ten sam 3-cylindrowy motor 1.0 EcoBoost o mocy 140 KM, który mnie osobiście po dziś dzień zachwyca swoją łatwością we wkręcaniu się na obroty oraz dźwiękiem jakim przy tym wydaje! Na dodatek jego odświeżona wersja otrzymała nową mapę silnika, dzięki której ma ona naprawdę mocny dół i minimalnie szerszy zakres obrotów, w których dostępny jest maksymalny moment obrotowy. Mimo niedużej pojemności skokowej jednostka ta zabiera się do pracy już przy 1500 obr./min (180 Nm!), by tak na poważnie ruszyć z kopyta powyżej 2800 obr./min.
O ile wstawianie małych silników do potężnych limuzyn jest moim zdaniem totalnym idiotyzmem, o tyle niewielki, a przy tym lekki motor w miejskim samochodzie to mieszanka, która daje naprawdę świetne rezultaty w prowadzeniu auta!
Dzięki lekkiemu silnikowi auto chętnie zmienia kierunki jazdy, mniej obciążona przednia oś dłużej opiera się podsterowności na mokrej nawierzchni, a przy tym spalanie faktycznie potrafi być niskie (co w większych autach z małymi silnikami jest raczej fikcją, zwłaszcza w mieście). Na trasie jazda z prędkościami 90-100 km/h zaowocuje wynikiem 4,4 l/100 km, przy 120 km/h 5,8 l/100 km a na autostradzie przy 140 km/h rozsądne 7,6 l/100 km. W mieście będzie to 7,3-8,5 l w zależności od stylu jazdy. Trzy cylindry to jednak gorsza kultura pracy związana z trudnym wyważeniem motoru, która w przypadku Fiesty odczuwalna jest w trakcie uruchamiania silnika. Motor wprawia nadwozie w wyraźne drgania przy każdym jego odpaleniu, dlatego jazda z aktywnym systemem Start&Stop w korku bywa irytująca (na całe szczęście system jest wyłączalny).
Ford Fiesta ST-line – zmierzone osiągi
Nie do końca zachwycają zmierzone przez Nas osiągi Fiesty ST-line. Już deklarowany przez producenta czas rozpędzania auta 0-100 km/h w 9,0 sekund nie rzuca na kolana jeśli weźmiemy pod uwagę moc i masę auta. Uzyskane przez nas wyniki nieco jeszcze pogarszają ten obraz, bowiem realnie Fiesta ST-line przyspiesza 0-100 km/h w 9,5 sekundy, a od 80 do 120 km/h w 13,4 sekundy (6 bieg). Nie są to złe rezultaty, ale szczerze mówiąc spodziewaliśmy się, że będą one lepsze. Tym bardziej, że z jednej strony 130-konna Honda Jazz wyraźnie lepiej wypadła w identycznych próbach (odpowiednio 8,5 sekundy i 11,6 s) a z drugiej w trakcie jazdy Fiestą jej kierowca cały czas ma wrażenie dużo większej dynamiki niż sugerują to pomiary!
Pomiar osiągów (nawierzchnia sucha, temperatura 20 ° C) | |||||||
Ford Fiesta ST-line 1.0 EcoBoost 140 KM | 100 km/h | 120 km/h | 140 km/h | 160 km/h | 180 km/h | 200 km/h | 100-200 km/h |
Przyspieszenie od 0 do … | 9,5 s | 12,6 s | 17,6 s | 23,5 s | 33,0 s | 67,2 s | 53,2 s |
Pokonanie 402 m ze startu zatrzymanego | 16,7 s (136,9 km/h) | ||||||
Droga hamowania 100-0 km/h | 37,1 m |
Zasługa w tym wysokiego momentu obrotowego, rasowego dźwięku silnika i jego łatwości we wkręcaniu się na obroty oraz … świetnej, 6-stopniowej skrzyni biegów. Co prawda skok jej lewarka mógłby być nieco krótszy, ale biegi przyjemnie wskakują na swoje miejsca, dając kierowcy poczucie obcowania z przekładnią podobną do tych stosowanych w miejskich hot hatchach. Co warte odnotowania, ST-line jako jedyna odmiana w gamie ma skrzynię biegów o skróconym przełożeniu głównym, dzięki czemu szybciej osiąga poszczególne prędkości.
Ford Fiesta ST-line – hamulce i droga hamowania
Jako inżynier z wykształcenia i pasjonat motoryzacji z powołania, zawsze tez zwracam uwagę na techniczne zmiany jakie zachodzą w poszczególnych generacjach testowanych przeze mnie aut. W przypadku nowej wersji Fiesty ST-line moją uwagę przykuł nie tylko inny układ kierowniczy, ale tez i zmodyfikowany zestaw hamulcowy. Poprzednik posiadał bowiem z tyłu nieduże, 200-milimetrowe bębny, natomiast nowa wersja ma już 252-milimetrowe tarcze hamulcowe.
I choć skuteczność hamowania Fiesty się wyraźnie poprawiła (100-0 km/h w 37,1 m) to jestem przekonany, że tym razem jest to bardziej zasługa nowych opon Michelin Pilot Sport 4, niż zmian w samym systemie hamulcowym. Co nie zmienia jednak faktu, że Fiesta daje poczucie bezpieczeństwa, gdy sytuacja na drodze zmusza do gwałtownego zatrzymania.
Ford Fiesta ST-line – jazda na co dzień
W samochodach poza prowadzeniem i silnikiem niezmiernie ważna jest pozycja za kierownicą. To właśnie ona sprawia, że osobiście nigdy nie zaakceptuję Abartha 500 jako idealnego daily drivera. W żadnym innym aucie mój kręgosłup nie cierpiał tak bardzo jak we włoskim hot hatchu. Najnowsza Fiesta pod tym względem bryluje! Nie dość, że pozycja w fotelu jest wygodna, to na dodatek bardzo szeroki zakres regulacji kolumny kierowniczej sprawia, że nawet wysoki kierowca może mocno się oddalić kierownicy, mając cały czas wyraźnie zgięte w łokciach ręce. Dobrze ulokowany lewarek skrzyni biegów oraz klasyczny hamulec ręczny (a jednak da się!) świetnie się uzupełniają, tworząc z grubą i pokrytą miękką skórą kierownicą kapitalny tercet!
Ale to nie koniec zalet. Choć na początku testu mocno zganiłem Fiestę za szereg rozwiązań zastosowanych w jej wnętrzu, to jednak ma ono naprawdę wiele zalet. Tym co czyni kabinę Fiestę ST-line atrakcyjną dla pasażerów jest nie tylko klimatyczne wzornictwo i kolorystyka (czerń połączona ze wstawkami o złamanej czerwieni), ale też na pewno jej wyciszenie. Z jednej strony pozwala ona delektować się dźwiękiem wkręcanego na obroty silnika a z drugiej, zapewnia dobrą (choć nieidealną) izolację akustyczną przed hałasem z zewnątrz. Zapewne spora w tym zasługa 6-stopniowej skrzyni biegów, która sprawia, że przy 140 km/h silnik ma rozsądne 3250 obr./min i przy jednostajnej jeździe jest on właściwie niesłyszalny w kabinie. Na plus na pewno trzeba zaliczyć też nowy, szybki system multimedialny Sync3, który dzięki wyciągniętemu ekranowi jest ergonomiczny w obsłudze (choć pod względem designu takie rozwiązanie nie powala). Nagłośnienie B&O gra dynamicznie (i mocniej niż to w Mustangu!), a kierowca może też liczyć na zupełnie nowe, nieoferowane wcześniej systemy bezpieczeństwa (asystent pasa ruchu, automatyczny system zatrzymywania i ostrzegania o zbliżającym się pojeździe w trakcie cofania).
Cyfrowo-analogowe zegary dobrze prezentują się nawet w ostrym słońcu, ale nie oferują wyraźnych korzyści na tle analogowych, bardzo lubianych przeze mnie wskaźników poprzedniej Fiesty (ale rezygnacja z archaicznego pokrętła do obsługi komputera pokładowego to strzał w dziesiątkę).
Ford Fiesta ST-line – cena i konkurenci
Na koniec trzeba napisać o cenie Ford Fiesty ST-line. A ta nie jest na pewno niska jak na auto miejskie. Aby ją mieć trzeba wyłożyć co najmniej 71 800 zł. Żeby wyglądała i była wyposażona tak jak egzemplarz na zdjęciu (nawigacja, systemy wspomagania kierowcy podczas jazdy, nagłośnienie B&O o mocy 675 W z 10 głośnikami, automatyczna klimatyzacja, podgrzewane fotele, i przednia szyba i wiele innych) trzeba dorzucić ponad 20 tys. zł! A to cena za jaka można nabyć podstawową wersję Fiesty ST z 200-konnym silnikiem.
Zanim jednak skreślicie ST-line ze swojej listy wyboru, sprawdźcie jaki rabat otrzymacie na to auto u dilera. Bo w przypadku Fordów możecie liczyć na dwucyfrowe rabaty nawet na nowe modele (teraz bazowa cena ST-line jest niższa o prawie 6 tys. zł). A konkurencja tańsza wyraźnie nie będzie. Zwłaszcza, że na tę chwilę, poza Hondą Jazz Dynamic oraz Suzuki Swift Sport niczego podobnego do Fiesty ST-line nie znajdziecie. Co więcej, zarówno Honda jak i Suzuki, mimo podobnej ceny bazowej, nie będą w stanie zaoferować aż tak rozbudowanego wyposażenia dodatkowego i tak sportowego prowadzenia.
Zobacz: Test Renault Megane RS 1.8 TCe Cup – a Marcin powiedział, że…
Na tle Fiesty ST200 jak jest twarda?
focus w tej cenie bedzie…tez st-line
No plastiki oglądałem w salonie Bemo i naprawdę nie są za specjalne. Ale w tej klasie to niestety prawie norma. W Suzuki Swift Sport też tragedia ale chce coś dynamicznego na co dzień co nie zabije spalaniem. A będziecie testować wersję ST? Bo jestem ciekaw różnic w spalaniu. Ciekaw czy z rabatem wyrobiłbym się w 100 tysiącach z ST.
W Suzuki jest podobno gorzej, ale to musimy sami sprawdzić. Co do rabatów, to Ford daje solidne upusty na firmy, to wiem z doświadczenia. Czy w 100 tys. zł się zmieścisz? Jest szansa!
Co do testu Fiesty ST to zobaczymy czy się uda. Na pewno byśmy ją tu widzieli!
Na zdjeciach widze obok recznego przycisk ECO. są tryby do wyboru? to było w poprzedniej wersji?
To jest nowość. Można aktywowac tryb ECO aby ograniczyć nieco żywiołowość silnika i jego reakcję na gaz. Tym samym można uzyskać nieco mniejsze zużycie paliwa, zwłaszcza w mieście. Tryb działa o tyle dobrze, że nie wpływa w drastyczny sposób na spadek mocy silnika przez do zachowana jest akceptowalna dynamika.
Aż się prosi o porównanie z Suzuki Swift Sport, obyś się załapał na testy. Ciekaw jestem które będzie wg Ciebie bardziej podsterowne. Swoją drogą rywalizacja „usportowionych” wersji w tym segmencie jest duża, jeśli przyjmiemy pewien pułap wyposażenia i cenę w okolicach 80tys. w grę wejdzie jeszcze Ibiza FR 1.5tsi 150KM i Corsa GSi 1.4 150KM. Ale jedno trzeba przyznać, ceny jak na segment B są chore.
Ibiza 1.5 TSI wypadła z oferty! Chciałem właśnie o niej napisać, ale mam informację, że narazie jej nie będzie. Przypadek jak z benzynową Insignią GSi. Corsy póki co też jeszcze nie ma, dziś byłem nawet w Oplu i pytałem. Póki co jest Suzuki Swift i Honda Jazz (testowalismy tuż pod Fieście, więc spodziewał się testu. będziesz zaskoczony dwie jej cechami!). Suzuki miało być do porównania z Fiestą, ale była wtedy prezentacja tego modelu w PL i nam jej nie dali 😉