Elektryczna Honda e przeszła test, w którym odsłoniła przed nami trochę zaskakujące rzeczy. Jej zasięg, osiągi i styl prowadzenia okazały się odmienne od tego, czego się po niej spodziewaliśmy. Nawet jej wnętrze wyobrażaliśmy sobie nieco inaczej. Zanim więc zdecydujesz się na to auto, albo je z góry skreślisz, zapoznaj się bliżej z naszą recenzją oraz zamieszczonym na końcu artykułu filmem na temat Hondy e.
Honda od prawie 30 lat sprzedaje i rozwija auta z napędem alternatywnym. To jedna z najbardziej doświadczonych firm samochodowych pod tym względem. Już w 1996 roku wprowadziła na rynek pierwsze auto hybrydowe czyli Hondę Insight, rok później rozpoczęła sprzedaż swojego w pełni elektrycznego modelu Honda EV Plus, a w 2008 roku zaprezentowała swoje pierwsze auto na wodór – model FCX. I choć większość tych aut nie była dostępna w Polsce, to w ostatniej dekadzie japoński koncern także i u nas oferował swoje hybrydowe modele, zbudowane w oparciu o napęd IMA – Hondę Civic i Hondę CR-Z. Teraz przyszedł czas na pierwszy, elektryczny samochód. Honda e to najbardziej innowacyjna Honda dostępna na polskim rynku. I nie chodzi tylko o napęd. To samochód, który potrafi sam zaparkować, uniknąć zderzenia, a nawet samodzielnie jeździć w korku, gdy kierowca jest zajęty pisaniem … SMS-a. A przy tym oferuje niespotykany w tej klasie poziom wykończenia wnętrza, dynamiczny styl prowadzenia i niesztampowe rozwiązania techniczne.
Honda e i jej innowacyjne nadwozie
Japoński koncern poprzez model e określa kierunek dalszego rozwoju. Honda Electric Vision to plan, wedle którego marka zobowiązuje się, że wszystkie jej modele sprzedawane w Europie zostaną zelektryfikowane do końca 2022 roku. Celem jest tworzenie coraz bardziej wydajnych samochodów. Kluczem do wysokiej efektywności energetycznej jest m.in. ograniczenie oporów aerodynamicznych auta, negatywnie odbijających się m.in. na zużyciu energii. Dlatego inżynierowie pracujący nad Hondą e, sporo pracy poświęcili jej nadwoziu, czyniąc je naprawdę ciekawym.
I nie chodzi tu o zastosowanie właściwie identycznie wyglądających czarnych paneli z reflektorami zarówno z przodu, jak i z tyłu auta. Największe wrażenie robią kamery w drzwiach zastępujące klasyczne lusterka, które mają o 90% lepsze właściwości aerodynamiczne (ale są mniej funkcjonalne od klasycznych) czy chowane automatycznie klamki przednich drzwi, przywodzące na myśl sportowego Nissana GT-R.
Zobacz: Ładowanie auta elektrycznego w 10 minut? Testy trwają!
Do tego tylne klamki także są zlicowane z powierzchnią drzwi (choć nie są już sterowane automatycznie), a auto wyposażono w aerodynamiczne alufelgi i opony o niższym oporze toczenia. Gniazda ładowania auta umieszczono efektownie na przedniej masce, pod czarną pokrywą wykonaną w całości ze szkła. Całość wygląda niesztampowo i oryginalnie, choć ten osobliwy styl Hondy e albo się pokocha, albo znienawidzi.
Honda e – wnętrze na wskroś zaskakujące
Po zajęciu miejsca w kabinie oczom kierowcy ukazuje się niecodzienny widok. Umieszczona na drewnianym podeście, elegancka czarna tafla szkła skrywa aż 5 ekranów. Dwa skrajne z nich (6-calowe) wyświetlają obraz z bocznych kamer, pełniąc tym samym funkcję lusterek. Przed kierowcą umieszczono 8,8-calowy wyświetlacz zastępujący analogowe wskaźniki, a na środku kokpitu są 2 duże, 12,3-calowe ekrany do obsługi multimediów, których treścią można dowolnie zarządzać.
Kierowca może zarówno zmieniać prezentowane na nich funkcję, jak i przestawiać ekrany miejscami. Funkcji jest wiele i ich poznanie wymaga czasu, ale steruje się nimi intuicyjnie i znacznie łatwiej niż w innych modelach Hondy. Całość wygląda nowatorsko i dobrze pasuje do ultra nowoczesnego charakteru auta. Czuć, że to auto z innej epoko. Na szczęście kokpit wyposażono przy tym w szereg analogowych przycisków i pokręteł, dzięki czemu obsługa auta jest bezproblemowa. Jak na Hondę, zaskakują takie rozwiązania jak w całości podgrzewana przednia szyba i kierownica.
Klimatu dodają kabinie nie tylko drewniane wstawki, ale i brązowe pasy bezpieczeństwa. Ciekawostką są gniazda umieszczone pod kokpitem, wśród których jest gniazdko 230V czy wejście HDMI pozwalające na podłączenie do auta np. konsoli i wspólne granie na postoju z pasażerem. Zaskakują materiały wykończeniowe, które miejscami przewyższają jakością nawet te np. z wyższych modeli, oraz świetne wyciszenie kabiny, i to nawet przy autostradowych prędkościach. Przednie fotele są wygodne i pokryte przyjemną w dotyku tapicerką, ale brakuje im lepszego podparcia ud oraz barków.
Ilością miejsca Honda e na pewno nie dorównuje Jazzowi, ale z przodu bez problemu zmieszczą się nawet wysokie i tęgie osoby, a tylna kanapa (z oparciem składanym niestety tylko w całości) pozwoli na wygodne podróżowanie dzieciom. Wyjątkowo niewielki jest za to bagażnik. Jego 171 litrów wystarcza co najwyżej na nieduże zakupy. Ale to cena jaką płaci się za umieszczony z tyłu silnik elektryczny i idealny rozkład mas miedzy osiami.
Honda e – silnik, zasięg i rzeczywiste osiągi
Bo trzeba przy tym podkreślić, że elektryczna Honda e to chyba najlepiej jeżdżące auto tej klasy na rynku. I nie chodzi tylko o jej silnik, chociaż i ten robi wrażenie. W wersji Advance generuje 154 KM mocy i naprawdę imponujące 315 Nm momentu obrotowego. W połączeniu z tylnym napędem, bezzwłoczną reakcją na dodanie gazu i mocno dociążoną tylną osią przez silnik, kierowca może czerpać naprawdę sporo frajdy z dynamicznej jazdy. W teorii auto rozpędza się 0-100 km/h w 8,3 s, a jego maksymalna prędkość to 145 km/h. Do tego na jednym ładowaniu akumulatorów jest w stanie pokonać dystans do 222 km (lub 210 km z 17-calowymi felgami). Ale praktyka pokazuje to trochę inaczej.
Świetna trakcja jaką zapewnia tylny napęd i umieszczony z tyłu silnik, w połączeniu z potężną dawką niutonometrów sprawiają, że w rzeczywistości nawet na oponach zimowych Honda e przyspiesza 0-100 km/h w 8,1 s, a do 120 km/h w 11,8 s. Do tego imponuje łatwością z jaką wyrywa do przodu w trakcie przyspieszania 70-120 km/h oraz fakt, że wszystko odbywa się w zupełnej ciszy. Dynamika Hondy jest zaskakująca, zważywszy na masę auta, która przekracza 1500 kg! Dla porównania, lżejszy, 150-konny Fiat 500X Sport rozpędza się do 120 km/h o prawie 2 sekundy dłużej.
Pomiar osiągów (nawierzchnia sucha, temperatura 5° C, opony zimowe) | |||
Honda e | 100 km/h | 120 km/h | 140 km/h |
Przyspieszenie od 0 do … | 8,1 s | 11,8 s | 19,2 s |
Pokonanie 402 m ze startu zatrzymanego | 17,0 s (137,6 km/h) | ||
Droga hamowania 100-0 km/h | 40,5 m (opony zimowe) |
Gorzej ma się sprawa z zasięgiem, bo w warunkach zimowych i przy częstym korzystaniu z pedału gazu, Honda e może pokonać na jednym ładowaniu od 100 do 150 km. To niewiele, ale do jazdy po mieście raczej wystarczy. W domu na zwykłym gniazdku można doładować baterię o 50% w ciągu 8 godzin, a na wallboxie w 5 godzin naładować ją do 100%. Gorzej jeśli kierowca zechce wyruszyć w dalszą trasę, żeby np. poszukać fajnej, krętej drogi. Wtedy odczuje braki infrastruktury dla tego typu aut w Polsce i ograniczenia jakie mu ona stawia.
Honda e prowadzi się wybornie i świetnie hamuje
A szkoda, bo Honda e uwielbia żwawą jazdę po zakrętach. Nisko umieszczony środek ciężkości w połączeniu z tylnym napędem i idealnym rozkładem mas miedzy osiami, tworzą zadziwiającą mieszankę. Honda nie ma najmniejszych problemów ze stabilnością, mimo położonego z tyłu silnika (pięta achillesowa Renault Twingo GT), uwielbia ciasne zakręty i ochoczo wychodzi z nich lekkim uślizgiem tylnej osi. Coś kapitalnego! Aż szkoda, że na więcej swobody na winklach nie pozwala niewyłączalne ESP. Za to jak na auto elektryczne, i to tak małe, Honda e dobrze amortyzuje nierówności. Robi to cicho i miękko, bez irytującego podskakiwania. Do ideału auta o sportowym zacięciu, można by życzyć sobie jeszcze szybszego układu kierowniczego i trochę twardszego zawieszenia.
Pozytywnie ocenić trzeba też hamulce. Droga hamowania ze 100 km/h na poziomie 40,5 m na oponach zimowych, to wynik lepszy niż uzyskał np. Ford Focus ST. Trzeba jednak zauważyć, że wynik ten osiągnęliśmy z włączonym system rekuperacji, który odzyskuje energię z hamowania. Wystarczy wcisnąć przycisk na tunelu środkowym do jego uruchomienia, aby odczuć jak intensywnie on działa. Każde puszczenie pedału gazu oznacza tak silne wytracanie prędkości (i ładowanie baterii), że auto musi uruchamiać światła STOP, aby inne pojazdu nie najechały na nie. Po pewnym czasie kierowca łapie się na tym, że jeżdżąc w mieście z tym systemem, prawie w ogóle nie korzysta z konwencjonalnych hamulców!
Honda e – cena i wyposażenie
Żeby nie było tak różowo, to oprócz niedużego zasięgu i malutkiego bagażnika, Honda ma jeszcze jedną wadę – cenę. Podstawowa, 136-konna wersja kosztuje 154 900 zł, a mocniejsza i jeszcze lepiej wyposażona Advance aż 167 900 zł. To dużo, bo konkurencyjny, 136-konny Opel Corsa-e z zasięgiem ok. 300 km, kosztuje ok. 130 tys. zł. Różnice w obu konstrukcjach są jednak tak duże, że trudno te auta nazywać komplementarnymi. Honda e nie tylko lepiej jeździ, ale zapewnia poczucie obcowania z naprawdę zaawansowaną i dopracowaną konstrukcją – szalenie nowoczesną, obfitą w szereg systemów bezpieczeństwa, lepiej wyposażoną i prezentującą jakość wykonania o kilka klas wyższy. To auto z charakterem, którym na co dzień jeździ się wygodnie, a które jednocześnie daje przyjemność z dynamicznej jazdy. Tylko, że nie jest ono dla kogoś, kto uwielbia pracę porządnego silnika spalinowego. To już coś zupełnie innego.
Fajne auto i dobre podejście autora do jego charakteru. Ale cena i zasięg narazie dyskwalifikują tą Honde